Wiersze - Rainer Maria Rilke strona 10

Sonety do Orfeusza - XI

Niejedna powstała reguła śmierci spokojnie-surowa,
ujarzmiający człowieku, gdy trwasz przy łowach do czasu;
lepiej niż siodło i sieć znam ciebie, płachto żaglowa,
którą zawiesza się w górze w jaskiniach Krasu.

Cicho wypuszczono cię, jakbyś w tych pieczar głębi
była znakiem pokoju. Lecz łowca cię ściągnął niebawem
- i wtedy z jaskiń garść bladych otumanionych gołębi
noc wyrzuciła na światło...
Ale to także jest prawem.

Niech nawet powiew żalu nie muśnie osoby
patrzącego, nie tylko łowcy, bo w czujnym objawia ruchu
to, co przynosi mu pora zdobyczy.

Zabijanie jest formą naszej wędrownej żałoby...
Czyste w pogodnym duchu
jest to, co nas samych dotyczy.

tł. Mieczysław Jastrun

Sonety do Orfeusza - XII

Pragnij metamorfozy. O, zachwyć się płomieniem,
gdzie umyka ci rzecz, co się pyszni z przemiennej natury;
ten kształtujący duch, trudzący się nad istnieniem,
kocha jedynie punkt zwrotny we wzlocie figury.

Już formą zdrętwienia jest to, co się w trwaniu utrwala;
czyż się bezpiecznie czuje w lęku wątłego opiece?
Czekaj, ta moc najtwardsza zdrętwiałość ostrzega z dala.
Biada: zmierza się młot nieobecny!

Kto się jak światło rozlewa, tego poznaje poznanie;
i w zachwycie prowadzi go przez pogodę stworzenia,
co często początkiem kończy i końcem zaczyna swój kształt.

Każde miejsce szczęśliwe jest dzieckiem lub wnukiem rozstania,
idącym przez nie w zdumieniu. I Dafne, co się przemienia,
od chwili, gdy czuje laurowość, chce, abyś zmienił się w wiatr.

Sonety do Orfeusza - XIII

Wyprzedzaj wszelkie rozstanie, jakby już było za tobą
jak zima, co mija właśnie. Bo jest tak nieskończona
zima pośród zim wszystkich, mijających obok,
że zimujące twe serce pokona.

Bądź zawsze umarły w Eurydyce - zstąp śpiewający,
sławiący wróć w porozumienie bez lęku.
Tu, wśród gasnących, bądź, w królestwie nocy,
bądź szkłem dźwięczącym, co rozbiło już w dźwięku.

Bądź - i zarazem znaj warunek nieistnienia,
dno niezmierzone twego wewnętrznego drżenia,
abyś ten jeden raz wypełnił je bezgranicznie.

Do zużytych i martwych zasobów natury całej,
do sumy, której usta niczyje nie powiedziały,
wlicz się radośnie, a potem zniszcz liczbę.

Sonety do Orfeusza - XIX

Choć jak obłoki nietrwałe
zmienia się prędko świat,
wszystko, co doskonałe,
wraca do dawnych lat.

Nad zmianą czasów i dróg
swobodniej, wyżej
trwa dalej przedśpiew twój,
Boże z ręką na lirze.

Nieznana cierpień przyczyna,
miłość nie wyuczona,
i dotąd nie zdarta zasłona

z tego, co dzieli nas w śmierci.
I tylko pieśń nad krainą
sławi i święci.

Sonety do Orfeusza - XVI

Tyś samotny przyjacielu mój, bo zawsze...
My w naszych gestach i w naszym słowie
z wolna ze świata przywłaszczamy sobie
może to, co najgroźniejsze i najsłabsze.

Kto zapach wskazuje palcami? -
Ale z potęg, co nam zagroziły,
czujesz wiele... Znasz umarłych i mogiły,
i trwożysz się przed zaklęciami.

Spójrz, trzeba razem pozbierać
wszystkie cząstki, jakby mogły się uładzić
w całość. Trudno ci pomóc. Wpierw: strzeż się zasadzić

mnie w sercu twym. Za prędko wybujałbym w górę.
Lecz chcę prowadzić rękę pana mego teraz
mówiąc: Tu. Oto Ezaw odziany w skórę.

‹‹ 1 2 7 8 9 10 11 12 13 15 16 ››