Wiersze - Rainer Maria Rilke strona 4

* * * (Was wirst du tun, Gott, wenn ich sterbe?/Co byś Ty zrobił, Boże, gdyby mnie nie było?)

Was wirst du tun, Gott, wenn ich sterbe?
Ich bin dein Krug (wenn ich zerscherbe?)
Ich bin dein Trank (wenn ich verderbe?)

 
Bin dein Gewand und dein Gewerbe,
mit mir verlierst du deinen Sinn.

 
Nach mir hast du kein Haus, darin
dich Worte, nah und warm, begrüßen.
Es fällt von deinen müden Füßen
die Samtsandale, die ich bin.

 
Dein großer Mantel lässt dich los.
Dein Blick, den ich mit meiner Wange
warm, wie mit einem Pfühl, empfange,
wird kommen, wird mich suchen, lange -
und legt beim Sonnenuntergange
sich fremden Steinen in den Schoß.

 
Was wirst du tun, Gott? Ich bin bange.


Rainer Maria Rilke, 26.9.1899, Berlin-Schmargendorf


Co byś Ty zrobił, Boże, gdyby mnie nie było?
Jam Twe naczynie (a gdyby się zbiło?)
Jam jest Twój napój (a gdyby to zgniło?)
 
Jam jest Twą szatą, rzemiosłem i siłą,
Ty sens twój stracisz, gdy stracę go ja.

 
Po mnie nie będziesz miał domu, gdzie gra
ku Tobie słowo blisko i serdecznie.
Opuści stopy, strudzone odwiecznie,
sandał kosztowny, którym jestem ja.

 
I spadnie złota Twa opona.
Twe oczy, które na policzki moje
jak na wezgłowie biorę i ukoję,
przyjdą, szukając, czyli je napoję -
i o zachodzie, jak ciche powoje
oplotą głazów obce łona.
 
Co byś Ty zrobił, Boże? Ja się boję.

Ciebie nie dziwi burzy gniew -
widziałeś, jak dorośleje; -
Drzewa pierzchają. Ucieczka drzew
tworzy kroczące aleje.
Do tego, przed kim uciekają,
ty teraz idziesz samotnie,
i twoje zmysły go śpiewają,
gdy stoisz przy twym oknie.

Tygodnie lata cicho stały,
krew w drzewach parła śmielej;
teraz chce spać jej strumień cały
w tego, co jest stworzycielem.
Myślałeś już, żeś jego moc
objął w owocu wzroście,
dziś znów dla ciebie jest jak noc,
i znowu jesteś gościem.

Lato twym własnym było domem,
gdzie rzeczy na miejscu stoją,
jak w dal równiny nieznajomej
musisz wejść w duszę swoją.
Wielka samotność się zaczęła,
twe dni ogłuchły w pustkowie,
z twych zmysłów ręka wiatru zdjęła
świat jak zwiędłe listowie.

Ten przestwór, co jest twoim niebem,
patrzy przez gołe konary;
bądź ziemią i wieczornym śpiewem,
krainą z niebem do pary.
Pokorny teraz bądź jak rzecz,
do rzeczywistości dojrzały -
aby czuł ten, o którym rzecze wieść,
żeś w dłoniach jego cały

Co zrobisz, gdy ja umrę, Panie?
Jam dzban twój (kiedy zbiję się w kawały?)
Jam napój twój (kiedy się kwaśny stanie?)
Jam twe rzemiosło, twe ubranie,
beze mnie stracisz sens twój cały.

Beze mnie, po mnie, dom postrasz,
w którym cię bliskie słowa grzały.
Spadnę z twych ciężkich stóp, jak spada
ten, którym jest twój aksamitny sandał.

Twój płaszcz nie będzie ci osłoną.
Twój wzrok, który, jak ciepłym łożem
wdycham policzkiem moim, Boże
szukać mnie będzie w każdej porze,
aż go utuli o wieczorze
obcych kamieni zimne łono.

Co będzie z Tobą? Ja się trwożę.

Każdemu daj śmierć jego własną, Panie.
Daj umieranie, co wynika z życia,
gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie.

Myśmy łupina tylko i listowie.
A wielka śmierć, którą ma każdy w sobie,
to jest ów owoc, o który zabiega

wszelki byt. Rosną dziewczęta dla niego
i wybuchają niby drzewo z lutni,
chłopcy chcą zmężnieć w tęsknocie okrutnej;
kobiety stają się powiernicami
wyrostków, co swych trwóg nie dzielą z nikim.
Dla niego trwa to, co jest tu ujrzane,
jak wieczne, mimo, że jest tylko cieniem -
i każdy, kto był twórcą, budownikiem,
światem dlań stawał się, ciepłym tchnieniem
owiewał, tajał, marzł. Światło skupione
w sercach i myśli biało rozżarzone
weszły w owego owocu okrągłość.-
Lecz twe anioły stadem ptaków ciągnąc
ujrzały: wszystkie owoce zielone.

Cisza

Słyszysz, kochana, wznoszę ręce - słyszysz
szelesty...
Jakież mogłyby samotnych gesty
nie czuć, że je tłum rzeczy podsłuchuje w ciszy?
słyszysz, zamykam oczy, lecz ten lekki
szmer dobiega także aż do Ciebie.
Słyszysz, kochana, podnoszę powieki...
... lecz czemu nie ma tu Ciebie.

Mojego ruchu odbicie najsłabsze
w jedwabnej ciszy znaczy się najtrwalej;
najmniejsze wzruszenie odciska się na zawsze
w napiętej zasłonie oddali.
Na mych oddechach wznoszą się i opadają
gwiazdy.
Do mych warg wonie do wodopoju
płyną w powiewie
i poznaję przeguby
dalekich aniołów.
Tylko tej, o której myślę: Ciebie
nie widzę

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 15 16 ››