Wiersze - Ernest Bryll

Przyjdą do nas Panie jak ktoś niewiadomy
Nieważny - byśmy ciebie nawet nie poznali
Wtedy mniej może będziemy kłamali
Kiedy będziesz pełganiem - blaskiem świeczki skromnej

Bo dla nas światło spojone ciemnością
Z duchotą, sadzą co płomyk oblepia
Niewiele zobaczymy kiedy nas oślepiasz
Więc nam twoje wesele wesele pomieszaj z żałością

Przyjdą do nas Panie jak ktoś niewiadomy
Będą dla nas z krwi i potu, strachu i kłopotów
Choć świta kogut pieje znów nie jestem gotów
Ciemne są moje strony...

Podaj mi rękę. Tylko tyle mamy
Ciepła co w sobie jak kubek podamy
Z wrz?c? herbat?. Zapal jakie? słowo
A ja zapalę inne jak lampę naftow?
Może ten mróz podniebny jako? przeczekamy
Podniosę lampę, zobaczę - a może
Kto? jeszcze obok czuwa choć go nie widzimy
Może ten blask mu usta zamknięte otworzy
I powie: Obok nas czuwaj? inni.

Zaszeptaj. Niech odszepc?. Krzyknij. Niech odkrzykn?.
Popatrzmy dobrze w tę noc trzaskaj?c?
Podnie?my płomyk niech wszyscy przelicz?
Ilu nas jest...

Może ten stary, z którym jechałem tramwajem
To był Bóg... Czeka, żyje, starzeje się z nami
Co? tam się mu udaje, cos tam nie udaje...
Jednym skinieniem palca silniej niż dynamit
Rozwaliłby to wszystko... Ale co rozwalać
I jak z kawałków na nowo ustalać
Nie wie...
Powoli z teczuszki wyjmuje
Ciało chleb i w palcach zżółkłych łamie, żuje

Czasem on mnie częstuje, czasem ja częstuję
I spożywamy
Sobie
Co tam mamy

A chociaż to był kamień wesoło siedli?my
I jako chlebem spólnie dzielili?my
Każdy trzymał go w dłoniach, rozgrzewał oddechem
Umiękczał słowem, smarował u?miechem

Aż stał się cud - gdy w skale zapachniało zbożem
I granit ciało gor?ce otworzył.

Sk?d to zmęczenie w nas każdego rana
Jakby każda noc była nie przespana
Sk?d twarze takie szare, sk?d oczy takie stare
Czemu gonimy tacy zadyszani,
Jakby się nam ta ziemia chwiała pod stopami
I sk?d to, że nie wiemy, dok?d tak biegniemy.
St?d ten krzyk - szybciej, szybciej. Inaczej padniemy...

1 2 3 4 13 14 ››