Wiersze - Ernest Bryll strona 14

Żeśmy łatwo wierzyli...

 
Żeśmy łatwo wierzyli albo nie wierzyli
Zostaliśmy skazani na długie szukanie
I śledzimy za Bogiem niby igłą w sianie
Żebyśmy się na nowo szukać nauczyli
 
Pachnie tu snem i miętą, blekotem, łopianem
Liściem osiki, strachem, drzewem judaszowym
Pewno tu wszystkie nasze rozmowy, przemowy
Skoszone i zwalone jak grób uklepane
 
Może się Bożej prawdy nigdy nie dotkniemy
I zaśpimy, szukając i nic nie znajdując
 
A może zmarzły ręce tak, że krwi w nich nie ma
Choć Cię znalazłem, Igło i do krwi się kłuję.
 
5 XII 1980

Lawina

Tyle się stało i nic się nie stało?

Chociaż się niebo nad nami łamało
Chociaż się otworzyła wielka rana ziemi

Czy zostaniemy dalej głusi, ciemni, niemi
Rozumiejący wszystko ale tak niezmienni
Jak lawina - w płomieniu której się uciera
Skała o skałę. Aby z tego pędu
Zera się wygładzały znowu w obłość zera
W rozwalisko jałowe. Kamienisko błędów?... 

Kantyczka

Idzie ten chłopak. Takie głupie dziecko
Jakby na plecach jeszcze niósł tornister szkolny.
Idzie z Zalesia, wędruje z Zapiecka,
Ze szkółki, w której był najbardziej zdolny.

Idzie ten chłopiec. Z wierszy się nauczył
Jak kochać Polske i w ogóle ludzi.
- I nie ma czego się nad chłopcem smucić,
Trzeba go piąchą do życia obudzić -

I ja to zrobię,
I wy to zrobicie,

Poudzielamy tym chłopcom nauki.
Będzie to celne
I dokładne bicie.

Jakbyśmy w zęby swe dzieciństwo tłukli.

‹‹ 1 2 11 12 13 14