Góralko Hanko
Ciemna nocka nad górami
Świeci księżyc nad Smerkami
W jasną letnią noc Majową
Góral poznał Hankę swą.
Lekko wsparwszy się na sośnie
Opowiadał jej miłośnie
Popłynęły w dal donośnie
Piękne słowa piosnki tej.
Góralko halko kresny,leśny
Mój kwiecie tobie jednej
Na świecie powiem co to jest żal.
Chodź serce szlocha jakaś dziwna
Tęsknota twoje serce omota
W sercu gdzieś prysnął żal.
Poszło lato hen za wody
Inną poznał góral młody
W księżycową noc Majową
Drugiej szeptał słowa te.
Lekko wsparwszy się na sośnie
W oczy patrzył jej miłośnie
Popłynęły w świat donośnie
Piękne słowa piosnki tej.
Goralko halko kresny,leśny
Mój kwiecie tobie jednej
Na świecie powiem co to jest żal.
Chodź serce szlocha jakaś dziwna
Tęsknota twoje serce omota
W sercu gdzieś prysnął żal.
Abba Ojcze
Ty wyzwoliłeś nas Panie
Z kajdan i samych siebie
A Chrystus stając się bratem
Nauczył nas wołać do Ciebie:
Abba Ojcze! Abba Ojcze! Abba Ojcze! Abba Ojcze!
2.
Bo Kościół jak drzewo życia
W wieczności zapuszcza korzenie
Przenika naszą codzienność
I pokazuje nam Ciebie
Abba Ojcze!
3.
Bóg hojnym Dawcą jest życia
On wyswobodził nas z śmierci
I przygarniając do siebie
Uczynił swoimi dziećmi.
Abba Ojcze!
4.
Wszyscy jesteśmy braćmi
Jesteśmy jedną rodziną.
Tej prawdy nic już nie zaćmi
I teraz jest jej godzina.
!
Abstynent
Zaśpiewam wam balladę, której mnie nauczył mat,
A jemu pod Grenlandią tę balladę przywiał wiatr.
O marynarzu ona jest, co abstynentem był...
- Jej...!
To szczera prawda, mówię wam.
- Nie uwierzymy i spełnimy znów kolejny dzban.
Czy uwierzycie, czy też nie, mnie nie obchodzi to.
- Gdy zbierze się żeglarzy kwiat, to czas napełniać szkło!
Czy uwierzycie, czy też nie, nie moja sprawa ta.
- Hej, wiwat nam żeglarski stan...
Wypijmy aż do dna!
W tawernie, czy na morzu, albo w domu z żoną swą,
Nie znosił alkoholu, tylko mleko pijał on.
I nawet, kiedy mu stawiali, krzyczał: "Idźcie precz!"...
- O...!
I wszyscy mu mówili: "Czemu, stary, cierpisz tak?
To mleko Ciebie zniszczy, zrobi z Ciebie, Bracie, flak!"
Lecz dobrych rad nie słuchał on, w uporze swoim trwał...
- U...!
To wszystko ku przestrodze wam, bo marny jego los,
Już wkrótce przestał pływać, na lekarzy wydał trzos.
Do dzisiaj ten nieszczęsny człowiek rozwolnienie ma...
- O...!
To szczera prawda, mówię wam...
To szczera prawda, mówię wam...
Ach biada, biada mnie Herodowi
Ach biada, biada mnie Herodowi,
Utrapionemu wielce królowi:
Żem ja takiemu czasowi złemu
Popadł kłopotowi.
Doszła mnie jakaś dziwna nowina,
Mojej żałości wielka przyczyna:
Pojawiła się, narodziła się,
Przedziwna dziecina.
Rozmaicie to różni udają,
Czyli to prawda, czyli też bają:
Że ma królować, Żydom panować,
Tak mi powiadają.
Ach biada, biada mnie Herodowi,
Utrapionemu wielce królowi:
Wierna czeladzi, czynić nie wadzi
Co ku kłopotowi.
Tę teraz wierność okażcie swoję,
Słudzy, dworzanie, żołnierstwo moje:
Bierzcie broń w ręce, pałasze, miecze,
Niechaj się nie boję.
Na koń co prędzej wszyscy wsiadajcie,
A do Betleem miasta biegajcie:
Tam dla jednego dzieciątka małego,
Wszystkie wycinajcie.
Ach biada, biada mnie Herodowi
Utrapionemu wielce królowi:
Wierna czeladzi, czynić nie wadzi
Co ku kłopotowi.
A te skrzydła połamane
Jadą husarze od pracy
z połamanymi skrzydłami
Które jak garb ogromny
Skrywają pod płaszczami
A te skrzydła połamane
Deszczem ogniem wysmagane
A te skrzydła jeszcze grają
Jeszcze polskie pieśni znają
A te skrzydła jak sztandary
Niepodległej starej wiary
Jeszcze mają blask
A te skrzydła okrwawione
W tylu bitwach poranione
Choć zmalały, spopielały
Jeszcze siły nie straciły
Jeszcze są jak dawniej były
Jeszcze skrzydła dawnej chwały
Mogą unieść nas.
Teczki w spoconych rękach
Trzymają tak kurczowo
Jakby w nich były zwinięte
Sławne chorągwie bojowe
A te skrzydła połamane
Kołyszą się w Pekaesach
Tramwajach, brudnych wagonach
Opada sen na husarię
Jak zakurzona zasłona
A te skrzydła połamane
Każdy aby się żyło
Dosiada własnej biedy
Na gorsze się zmieniło
Byle się bracie nie dać
Byle się dzień przewalił
I drzwi za sobą zatrzasnąć
Dzieciom ze skrzydeł ocalić
Małego piórka jasność