Wiersze - Jerzy Liebert

Jerzy Liebert

poeta
  • Data i miejsce urodzenia: 24 lipiec 1904, Częstochowa
  • Data i miejsce śmierci: 19 czerwiec 1931, Warszawa
  • Narodowosć: polska
Jerzy Liebert - poeta

Polski poeta okresu międzywojennego. Pisał wiersze o tematyce religijnej i filozoficznej oraz poświęconych życiu codziennemu.

 Bliżej smutku, daleki już jestem od złości,
Od nadziei, co krzepi, od żądzy, co burzy,
Współczucie Twe mi obce, Twa dobroć mnie nuży:
Dwa okruchy łaskawe ze stołu miłości.


Patrzę w jutro bez gniewu, w dzień przeszły w zadumie,
Dzisiaj spojrzałem w miłość i zabiłem trwogę,
I odtąd w głębię serca wpatrywać sie mogę -
Twego, co kochać nie chce, mego, co nie umie.

 Jak kochankowie w oczy swoje zapatrzeni,
Niebo chłodne ku skwarnej pochyla się ziemi,
A ziemia w dreszczach słodkich do nieba się wtula -


Tak zawsze nasze serca sobie obce wzajem.
Ty żarom, a ja chłodom niebieskim oddajem
Razem, jak dnie i noce, na różnych półkulach.

 Nie pomogła zaduma i wyjazd, i słońce.
Dzisiaj, o, jak mi trudno przemawiać z słodyczą
I uśmiechy rozdawać ptakom, które krzyczą
I zimne niebo krają skrzydeł swych goryczą.


Jak płacz Norwida, ziemia łka nade mną
I choć mam w piersiach ocean zachwytu,
Wiem. że tu ze mną nie chce pić z błękitu
Nikt, Katarzyno, i jasność mam ciemną. 

 
W oczy nieba jak żołnierz spoglądam raniony,
Pod miękkie skrzydła ptaków głowę chyląc gorącą,
Jak dobrze słyszę trzcinę i brzozę szeleszczącą.
Jak dobrze słońce w twarz uderza jak we dzwony.


Tak się kiedyś cieszyłem błękitem i jasnością!
A dzisiaj puchar ten wypijam pełen smutku.
I chciałbym, jak z muzyką, odejść po cichutku.
Jak z szmerem długich traw z błękitna mą miłością.

 Samotność twoją i twoje zachody
Sądzi Pań jeden smutku i nagrody.
Nim serce naciesz!
U niego droga twa - z tej się nie wraca,
U niego dzień nasz powszedni i praca,
Orężem pacierz.


Nie umiesz władać nim i ja nie władam,
Ale za tobą idąc też powiadani -
Bądź wola Twoja!
A tako nam się świat dziś wyprostował,
Jakby nas anioł dotknął i zawołał -
W uśmiechu zbroja.

Uczę się ciebie człowieku.
Powoli się uczę, powoli.
Od tego uczenia trudnego
Raduje się serce i boli.


O świcie nadzieją zakwita,
Pod wieczór niczemu nie wierzy,
Czy wątpi, czy ufa - jednako -
Do ciebie, człowieku, należy.


Uczę się ciebie i uczę
I wciąż cię jeszcze nie umiem -
Ale twe ranne wesele,
Twą troskę wieczorną rozumiem.

1 2 3 4 6 7 ››