Wiersze - Józef Baran

a najbardziej jestem poetą
ludzi nieśmiałych
tych z osikowym liściem uśmiechu
przylepionym do warg i drżącym
za każdym silniejszym
podmuchem słów
tych ubogich krewnych duńskiego
królewicza hamleta
którzy mają złą dykcję
i choć za każdym krokiem mówią
być albo nie być
czynią to tak po cichu i niepewnie
że żaden szekspir z tego
nie zrobił jeszcze tragedii
ho ho kto tam wie
co w nich małych drzemie
i na świat
nigdy gęby
nie otworzy
jacy zaklęci śpiący rycerze
czekają w nich na odgłos trąbki
aby spaść z furkotem orlich skrzydeł
i wyzwolić okupowane
od urodzenia przez wrogie straże
bramy ust

 piszę wiersze

coraz lżejsze

wyrzucając jak z balonu

balast rzeczywistości

by się mogły

unosić coraz wyżej

napełnione jak dusza

samą tylko

WIECZNOŚCIĄ

Nie mamy czasu
Czas ma nas.
Bawi się nami
Przez pewien czas.

znów mnie wyrzuca
świt na brzeg
niczym muszlę
ze skłębionego oceanu
w mojej głowie jak w muszli
całą noc szumiało
Wiecznością i Snami
i wszystko pomieszało się z wszystkim
wszyscy byli wszystkimi
i nie było jeszcze sztucznego podziału
na umarłych i żywych

coraz częściej myślę
że życie to nasza wiecznie
Niespełniona Miłość
do świata
najgorzej gdy fermentuje
podziemnie
rozsadza brzegi łożyska
wyradza się
w wojny rewolucje:
wszechkwaśniejący
ocet
podawany wciąż
od nowa na gąbce
Chrystusowi
który łaknie

1 2 3 4 15 16 ››