Wiersze - Józef Baran strona 4

Ballada telefoniczna

Ballada telefoniczna

w tej rozległej przestrzeni
co nas łączy i dzieli
jesteś tak mała
że mieścisz się w uchu
jestem tak mały
że mieszczę się w twym uchu

między nami wielka woda
po dnie której biegniemy do siebie
co tchu
po nitce
do kłębka słuchawki
z dwu przeciwnych stron

przez współotwarte okno
cisną się obłoki
i długo jeszcze widzę twój głos
wibrujący kręgami
w przestrzeniach nieba
choć telefon
ten wąż kusiciel
dawno już zwinął się w kłębek
i skamieniał

  Sztokholm, czerwiec 1998

Ballada wielkanocna

 
 
ojciec chce wstawać do pola
już wiosnę czuje przez ściany
jest trzecia on wszystkich budzi
na wpół sparaliżowany

gniadego chce zaprzęgać
siać orać jechać do siana
po rośnym koniczu brodzić
daj spokój mówi mu mama

dopiero przewróciłam cię na bok
zapomniałeś że nie możesz chodzić
lecz przez ojca woła wielkim głosem
coś co chce ciemności rozproszyć

które przygniatają go do łóżka
ciężkie jak zwalisty kamień
w zimnych nogach czuwa czujnie śmierć
w głowie ojca wiosenny Jawień

i tak ciężko z losem Łazarza
zaznajamiać się tej Wielkiej Nocy
chciałby los podźwignąć i nie może
musi syn poduszki mu podłożyć

chciałby wstawać ojciec do pola
bo jak długo można tak wyleżeć
lecz przestało ciało ojca słuchać
może Bóg nie przestał w ojca wierzyć

Ballada zimowa

z tobą pić nie muszę alkoholi
żebyś uderzyła do głowy
gdy przez stół patrzymy sobie w oczy
to się człowiek do dna zauroczy

co masz w środku pod tymi lodami
jak je stopić serca dotykiem
żebyś wybuchnęła w dłoni
najgorętszym nagim erotykiem

jeszcze dzieli nas lodowa tafla
lecz już tu i tam zaczyna trzaskać
to wezbrane zduszone słońca
pragną się wyłamać z potrzasku

już ruszają w lutych oczach pierwsze lody
rozstępują się śniegi na trwałe
i tak mocno uderza do głowy
twoich spojrzeń wiosenny szalej

Bezszelestnie

 
 
bezszelestnie
otwarły się
okiennice snu

i ze wszystkich stron
powiało tęsknotą

na parapecie
usiadł biały kruk bezsenności

czy to ty myślisz o mnie przez sen
w środku nocy

Bukolina borzęcka

 
 
stygnie w ogrodzie
parny
lipcowy dzień

stygną w nas
wszystkie gorączkowe
dzienne sprawy

- pomilczmy o wieczności -
szepce księżyc
wplątując się ukradkiem
w rozmowy na ganku

cytcytcytcyt
przemijają w trawie
pośpieszne pasikoniki

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 15 16 ››