Wiersze - Rabindranath Tagore

Pieśni ofiarne

1

Spodobało ci się uczynić mnie bezkresnym.
Wciąż na nowo opróżniasz to kruche
naczynie i napełniasz je świeżym życiem.

Niosłeś tę malutką piszczałkę z trzciny
przez wiele wzgórz i dolin, wydmuchując z niej
wiecznie nowe melodie.

Pod nieśmiertelnym dotknięciem
twej dłoni moje drobne serce wychodzi
z siebie i na świat wydaje niewysłowione wyrazy.

Twe nieskończone dary dochodzą do
mnie tylko za pośrednictwem mych
własnych, jakże maleńkich dłoni. Wieki
mijają, a ty ciągle nalewasz i ciągle jest miejsce, by je napełniać.
 
 
 

Ogrodnik[25]

 
„Podejdź tu, młodzieńcze, powiedz nam szczerze, dlaczego masz w oczach szaleństwo?”
„Nie wiem, jakiego wina z dzikiego maku się napiłem, że mam w oczach szaleństwo.”
„Wstyd!”
„Cóż robić, bywają mądrzy i głupi, bywają rozważni i lekkomyślni. Są oczy roześmiane i oczy płaczące, a w moich oczach jest szaleństwo.”
 
„Młodzieńcze, dlaczego stoisz tak nieruchomo w cieniu drzewa?”
„Stopy me omdlały pod ciężarem mojego serca, więc przystanąłem w cieniu.”
„Wstyd!”
„Cóż robić, jedni kroczą po drodze, inni się ociągają, jedni są swobodni, drudzy spętani, a                   mnie stopy omdlały pod ciężarem własnego serca.”
 
 
przełożył Robert Stiller

Któż jest ona, co mieszka w mym sercu

 
 
Któż jest ona, co mieszka w mym sercu, kobieta stracona na wieki?
Starałem się o nią i nie zdołałem jej zyskać.
Zdobiłem ją wieńcami i śpiewałem jej sławę.
Uśmiech zalśnił na chwilę w jej twarzy, potem znikł.
"Nie sprawiasz mi przyjemności", zawołała ona, kobieta w trosce.
Kupiłem jej klejnotami wysadzane obręcze
i chłodziłem ją wachlarzem ozdobionym
gemmami; usłałem jej łoże na legowisku ze złota.
 
Wtedy błysnął promień radości w jej oczach, potem zamarł.
"Nie sprawia mi to przyjemności", zawołała ona, kobieta w trosce.
Posadziłem ją na wozie tryumfu i ciągnąłem
z końca na koniec ziemi.
Zwyciężone serca chyliły się do jej stóp i krzyki
pochwały brzmiały ku niebu.
 
Duma zalśniła w jej oczach na chwilę, potem rozpłynęła się w łzy.
"Nie sprawia mi przyjemności zwycięstwo",
zawołała ona, kobieta w trosce.
Spytałem ją: "Powiedz mi, kogo szukasz?"
 
Odrzekła tylko: "Czekam jego, o nieznanym imieniu".
Dni mijały, a ona wołała: "Kiedyż przyjdzie mój
ukochany, którego nie znam,
i który poznany będzie przeze mnie na wieki".
 
 
Przełożył Leopold Staff
 

Na morskich wybrzeżach

Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci.

Nieskończone niebo trwa bez ruchu nad głową, a nie znająca spoczynku woda wciąż się burzy. Na morskich wybrzeżach światów dzieci spotykają się, krzycząc i tańcząc.

Wznoszą z piasku swoje budowle i bawią się pustymi muszlami. Z opadłymi liści robią łódeczki i ze śmiechem puszczają je na ogromną topiel. Dzieci bawią się na wybrzeżach światów.

Nie umieją pływać, nie umieją zarzucać sieci. Poławiacze nurkują po perły, kupcy płyną na swych żaglowcach, a dzieci zbierają kamyczki i znowu j rozrzucają. Nie szukają ukrytych skarbów, nie umieją zarzucać sieci.

Morze wzbiera ze śmiechem i połyskuje blady uśmiech plaży. Śmiercionośne fale śpiewają dzieciom niezrozumiałe ballady, całkiem jak matka, kołysząca w hamaku niemowlę. Morze bawi się z dziećmi i połyskuje blady uśmiech plaży.

Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci. Burza błądzi w bezdrożach nieba, okręty giną w bezdrożach wód, śmierć krąży, a dzieci się bawią. Na wybrzeżach bezkresnych światów odbywa się wielkie spotkanie dzieci.

Ogrodnik [20]

Dzień w dzień przychodzi, aby znowu odejść.
Idź i oddaj mu, przyjaciółko, kwiat z moich włosów.
Jeśli cię zapyta, kto go przysłał, zaklinam, nie zdradzaj mojego imienia, ponieważ on przychodzi tylko, aby znów odejść.

Usiadł w kurzu pod drzewem.
Przyjaciółko, uściel mu tam miejsce z kwiatów i liści.
Oczy jego są smutne i smutek budzą w mym sercu.
Nie wyjawiaj mi, co go dręczy; przychodzi tylko, aby znów odejść.

1 2 ››