Wiersze - Andrzej Bursa

prowadziły nas lata tamtego niedziele
i przez niebo wiozły jak biały szybowiec,
kędy obłaskawione sarny i daniele
cętkowane blaskami w cienistej zagrodzie.

dzień był posągiem słońca ... a z każdym dotknięciem
wiatru, włosów na twarzy, gałęzi czy dłonie
stukało serce mocno jak wesoły dzięcioł
w rezerwacie, gdzie chodzić nie wolno pod bronią.

a gdy dzień słabnąć zaczął i majaczyć łuną
miasto na nas jak czołgiem wjechało wieżami,
hałas ulic zatopił błękitne poszumy
i wzrok odwracaliśmy żegnając się w bramie.

...ty znasz moje chwyty, ja znam twoje,
marnujemy czas.
roger vailland

przecież znasz wszystkie moje chwyty
życie moje
wiesz kiedy będe drapał krzyczał i rzucał się
znasz upór moich zmagań
i drętwe pozbawione smaku i czucia wyczerpanie
wtedy zatruwasz mój sen majakami
aby uniemożliwić mi jakikolwiek azyl
znam twoje słodycze
które przyjmuję ze skwapliwą wdzięcznością
i po których szarpią mnie torsje
przywykłem do twoich okrucieństw
nauczyłem się śmiać z własnego trupa
(znasz dobrze ten mój ostatni chwyt)
znudziliśmy się sobie życie moje
mój wrogu

cóż kiedy wkręciłeś iskry bólu w moje szczęki
aby utrudnić mi ziewanie.

Bajka

   podpadł kiedyś cesarzowi, gdy ten miał zły humor. cesarz chciał kazać
go ściąć. ale nie miał czasu. powiedział tylko:
   - niech pan się zgłasza co godzina w mojej kancelarii i przypomina, że w najbliższym
czasie mam panu uciąć głowę.
   więc się zgłaszał. najpierw to przeżywał. rozmyślał nad
znikomością bytu i skrępowaniem jednostki, zależnością od dzikich kaprysów tępego kacyka.
ale potem się wdrożył. urzędnicy mieli z nim krzyż pański. roboty huk, interesanci
słabną w kolejce, a tu ten stale:
   - dzień dobry. cesarz kazał mi przypomnieć, że w najbliższym
czasie ma mi uciąć głowę. do widzenia.
   i tak co godzina.
   punktualnie dwie przed dwunastą wypadał z kawiarni \"ministerialnej\"
(w innych nie bywał), aby pośpiesznie wygłosić swoją formułkę. co sobot o jedenastej
w nocy, lekko chwiejąc się na nogach po butelce wychylonej w barze \"raj ambasadora\"
(w innych nie bywał), zjawiał się w kancelarii i oświadczał bełkotlwie:
   - cesarz kazał przypomnieć.. żeby... tego... tamm... że w najbliższym
czasie ma mi głowę uciąć.
   o czwartej nad ranem zeskakiwał z pryczy, rozstawionej w przedpokoju
kancelarii (gdzie indziej nie sypiał) i zaspanym głosem budził drzemiącego sekretarza dyżurnego:
   - cesarz kazał mnie - itd.
   po dwudziestu latach natknął się kiedyś w kancelarii na sędziwego już cesarza.
   - a czegóż ten chce? - spytał cesarz.
   - a on się tu zgłasza, że wasza cesarska mość ma mu głowę uciąć - rzekł sekretarz.
   - no to mu utnijcie - żachnął się cesarz.
   no to mu ucieli.
   koniec bajki.

Depesza

do redakcji przyszła depesza
następującej treści
\"mordujemy wszystkich poetów
od dnia pierwszego września\"

depeszowiec zbladł jak biuletyn
czy można zamieścić
czy można zamieścić
tę opó?nioną depeszę
o tak niejasnej treści

więc dzwoni do naczelnego
ale w słuchawce zachuczał jakiś demon
jest zdezorientowany
nic nie wie z tego

więc szuka w encyklopediach
pod \"antypoetyzacja\" i w biuletynach
i tomach lenina
lecz i u lenina nic nie ma

i tylko noc ołowiana ściana
i w kw nikt nie siedzi o tej porze
i z tą depeszą
i z tymi poetami

o rozpaczy najczarniejsza redaktora.

Dno piekła

    na dnie piekła
    ludzie gotują kiszą kapustę
    i płodzą dzieci
mówią: piekielnie się zmęczyłem
lub: piekielny dzień miałem wczoraj
mówią: muszę się wyrwać z tego piekła
i obmyślają ucieczkę na inny odcinek
po nowe nieznane przykrości
ostatecznie nikt im nie każe robić tego wszystkiego
a są zbyt doświadczeni
by wierzyć w możliwość przekroczenia kręgu
mogliby jak ci starcy
hodowani dość często w mieszkaniach
(przeciętnie na dwie klatki schodowe jeden starzec)
karmieni grysikiem
i podmywani gdy zajdzie potrzeba
trwać nieruchomo w proroczym geście
z dłońmi uniesionymi ku górze

ale po co
dokładne wydeptywanie dna piekła
uparte dążenie
z pełną świadomością jego bezcelowości
ach ileż to daje sytuacji.

1 2 3 4 5 6 ››