Just lost, when I was saved!
Zgubiona - w trakcie zbawienia!
Właśnie gdy świat znikał z oczu,
Właśnie w chwili, gdy Wieczność miała się rozpocząć -
Wtedy powrócił oddech -
Z szumem się wycofała -
Po tamtej stronie - zniechęcona fala!
Kto wrócił, tak jak ja, zwiedziwszy Pogranicze,
Ten pragnąłby wyjawiać jego tajemnice:
Jak Żeglarz, który otarł się o obce lądy,
Jak pobladły Reporter, który z domu zbrodni -
Zanim Pieczęć drzwi zamknie - wyszedł na ulicę!
Następnym razem - zostać!
Następnym razem - doznać
Czego Uchem ogarnąć,
Objąć Okiem nie można -
Następnym razem - zwlekać,
Tempo Wieków hamować zwykłe -
Niech powoli wloką się Stulecia,
Kołują Cykle!
Some things that fly there be
Tym, co mkną, lecą i płyną -
Ptakom - Trzmielowi - Godzinom -
Elegia na nic, gdy giną.
To, co jest, trwa i zostaje -
Żal - Góry - Wieczności Dale -
Mnie na nic się nie przydaje.
Świat to się zerwie, to spocznie.
Z Zagadką niebios - cóż pocznę?
Jakże ten Sfiks milczy mrocznie!
The Bee is not afraid of me
Pszczoła się mnie nie lęka
I dobrze znam motyle.
Z serdecznym leśnym ludkiem
Spędzam niejedną chwilę -
Głośniej się przy mnie śmieje potok -
Wietrzyk weselszą cieszy grą.
Dlaczego, letni dniu, mój wzrok
Zachodzi srebrną mgłą?
There is a solitude of space
Jest samotność przestrzeni,
Samotność oceanu,
Samotność śmierci - lecz wszystkie
Igraszką są w porównaniu
Z tym innym odosobnieniem,
Polarnym tchnieniem głuszy:
Skończoną nieskończonością
Zamkniętej w sobie duszy.
There´s something quieter than sleep
Jest coś cichszego niźli sen
W tym środkowym pokoju.
Na piersi ma gałązkę -
Przemilcza imię swoje.
Niektórzy dotkną, ucałują,
Rozetrą bezwładne dłonie
Tej siły przyciągania
Nie rozumiem, nie pojmę!
Nie mogłabym płakać jak oni -
Szloch może być obrazą!
Spłoszą cichą wróżkę i umknie
Do swych rodzinnych lasów.
Gdy prostoduszni sąsiedzi
Gawędzą o \'zmarłej przedwcześnie\',
My - skorzy do peryfrazy -
Mówimy, że ptaki pierzchły.