Wiersze - Samuel Taylor Coleridge

Kościuszko

O, jakiż straszny okrzyk podniósł się na wietrze,
Rzekłbyś, że ust tysiąca dotknęła śmierć sroga.
Boże, oni ujrzeli, jak pod mieczem wroga
Zachwiał się ich Kościuszko! Przez czarne powietrze

(Gdy ucichło kozaków barbarzyńskie wycie
Tryumfu), przez noc czarną, co z szumem opada,
Wschodzi, pełen zmagania o ginące życie,
Szept ranionej nadziei. Oto Wolność blada

Idzie kłaść się na marach tak smutnie, tak chmurnie.
Jakby, bogom podobny, jakiś duch tragiczny
Zebrał wszystkie łzy polskie w swej mistycznej urnie,
Wszystkie łzy, co Polaków zorane policzki
Zrosiły kiedykolwiek - i tę ciężką czarę
Wysączał cicho do dna, jak smutku ofiarę.


                                                                                  Stanisław Baliński

Młodość i starość

Wiersz, powiew w kwiatach - Nadzieja, jak pszczoła,
Chłonąca słodycz - miałem to! w rozkwicie
Łąki, z Nadzieją, z Poezją dokoła -
O, wtedy, wtedy, jak w maj, szło się w Życie,
Kiedym był młody!

Kiedym był młody! Ach, bolesne "kiedy"!
Jakże dalekie jest "teraz" od "wtedy"!
A ta udręka moja dziś, to ciało,
Dom, który mamy nie z rąk naszych łaski -
O, jakże lekko niegdyś przebiegało
Podniebne skały, roziskrzone piaski,
Jak zwinne łódki te, niegdyś nieznane,
Które po rzece, zakolach jeziora,
Pędzą bez żagla, wiosła, naprzód gnane,
Czy to przypływu, czy odpływu pora -
Tak ono, kiedy z Młodością mieszkało,
Nigdy się wichru ni słoty nie bało.

Miłość się kwiatem najpiękniejszym złoci,
Przyjaźń to drzewo, które nas osłania.
Przyjaźni moja, Miłości, Wolności,
Jak deszcz obfite w radości zarania,
Zanim nadeszła Starość!

Zanim nadeszła? Ach, to "zanim" krzyczy:
Nie ma Młodości, nie ma jej słodyczy!
O, przez lat ileż, jak błogich, Młodości,
Byliśmy przecież jedną duszą dwoje;
To nie do wiary, że cię dal unosi,
Że porzuciłaś to domostwo moje!
Dzwon zmierzchu jeszcze nie zabrzmiał nad światem,
A ty się chętnie stroisz na zapusty!
Powiedz mi: jaką dziś przywdziałaś szatę,
Bym myślał, że cię nie ma, że świat pusty?
Widzę kosmyki włosów posiwiałe,
Widzę niepewny krok, postać zmniejszoną;
Lecz wiosna na twych wargach kwiatem pała
I łzy od twoich oczu słońcem płoną.
Chcę myśleć (Życie jest myślane jeno),
Że wciąż, Młodości, goszczę cię promienną.

O, krople rosy są świtu perłami,
A łzy perłami smutnego wieczora!
Kiedy Nadzieja gaśnie, Życie z nami
Żegna się, teraz tylko smutku pora,
Kiedyśmy starzy!

O, smutku pora, nudne pożegnanie:
Tak biedny krewny, kiedy w progu stanie,
Żegna się długo, a trzeba go znosić
Ani go na drzwi nie można wyprosić,
Chociaż on porę przeciągnął uparty
I bez uśmiechu milkną jego żarty.
1823-1832

Piosenka

Chociaż wśród mirtu skryta płocho,
Miłość to miecz, co tak tnie pochew,
Że widać ostrza błyski sine
Poprzez rozcięcia i szczeliny!

Więc przez rozcięcia i szczeliny
Widać Miłości błyski sine,
Choć miecz rdzą zżarty tak, że cała
Tylko rękojeść pozostała.

                                                     Juliusz Żuławski

Praca bez nadziei

Świat cały w pracy. Ślimak w norze nie wytrzyma
  Ruszają się już pszczoły - polatują ptaki -
A tam, pod gołym niebem lekko drzemiąc, Zima
  Śni, z uśmiechniętą twarzą, wiosenne majaki!
  A jam przez cały czas ten , niby próżniak jaki,
  Bez miodu, bez budowy, bez pieśni wszelakiej.

Znam brzeg, gdzie nieśmiertelnik nad wodą zakwita,
Źródło, skąd płynie rzeka nektaru obfita.
Kwitnijcie kwiaty! dla tych, dla kogo zechcecie -
Nie kwitnijcie wy dla mnie! Płyńcie, rzeki, przed się!
Bez uśmiechu, bez wieńca na czole stąd ruszę;
Ciekawyś zaklęć, które uśpiły mi duszę?
Wszak praca bez nadziei nektar przez sito leje,
A bez przedmiotu przetrwać nie mogą nadzieje.


                                                   Stanisław Kryński

Zjawa

Cała jej postać, podobieństwa
Ziemskie czy rysy pokrewieństwa,
Wszystko już zgasło. Żadnych zdarzeń
Na rozjaśnionej nie znać twarzy;
I wznosi się spomiędzy głazów
Tylko duch pełen jej wyrazu;
Ona to sama w formie czystej
Świeci przez ciało swe przejrzyste.


                                                           Juliusz Żuławski