Wiersze - Zygmunt Krasiński

Są przeznaczenia...

Są przeznaczenia, które trwają wiecznie
I zabić muszą na końcu - koniecznie!
Są też i inne, które trwają dlugo,
Aż duch się wzniesie - weźmie postać drugą -
I zbrojny wolą - tą aniołów siłą
Przemieni w niebo to, co piekłem było!

Znasz, co namietność?

Znasz, co namiętność? Czy ty wiesz, co piekło,
Gdy myśl, jak skorpion w ogniu się przewraca,
Gdy serce kipi żądzą szczęścia wściekłą
I życie życiem co chwila się skraca?

Im dalej idę po drodze żywota,
Tym twój ideał się bardziej nade mną
Rozszerza — rośnie — gdyby tęcza złota,
Rzucona w ukos przez świata noc ciemną!
 
Nie w dniach mych przyszłych — lecz w dniach mej przeszłości
Żyje, com widział boskiego na ziemi!
A dni, co przyjdą, przyjdą na wzór gości
Smutnych i czarnych — o biada mi z niemi!
 
Jedną cię tylko prawdziwym aniołem
Znałem na świecie — reszta wszystko — ludzie!
Przed tobą tylko rozjaśnię się czołem,
A przed innymi zwiędnie czoło w nudzie!
 
W nudzie — w cierpieniu — w tej ducha chorobie,
Co serca chwyta, które piękność znały,
I toczy — póki nie ucichną w grobie,
Lub nie stwardnieją na wzór twardej skały!
 
A jeśli jeszcze się z tego kamienia
Kwiat jaki smętny wyczołga pod słońcem,
To nie kwiat szczęścia — lecz kwiat przypomnienia,
Co kwitnie ludziom przed życia ich końcem
 
I drogę grobu wytyka liściami —
Prowadzi z wolą do ostatniej schrony,
Aż się nareszcie zwinie nad trumnami
W suche na wieki i śniade korony!
 
Taki mnie wieniec — ostatni mój — czeka!
Idę po niego — łatwy do zerwania —
Jeszcze nie minął żadnego człowieka —
Sam się nasuwa — ku czołu się skłania —
 
I lubi czoła, schylone do trumny,
Na których zwiędło natchnienie i szczęście!
Lubi, by niegdyś odważny i dumny,
W wieczne z miernością związał się zamęście.
 
Tak w życiu każdym śmierć się rozpoczyna —
Dni kilka jeszcze, a wznak się obalę —
Żyłem, gdy biła piękności godzina —
Zginę, gdy zaczną płynąć głupstwa fale!

Bóg mi odmówił tej anielskiej miary...

Bóg mi odmówił tej anielskiej miary,
Bez której ludziom nie zda się poeta;
Gdybym ją posiadł, świat ubrałbym w czary,
A że jej nie mam, jestem wierszokleta.

Ach, w sercu moim są niebiańskie dźwięki,
Lecz nim ust dojdą, łamią się na dwoje;
Ludzie usłyszą tylko twarde szczęki,
Ja dniem i nocą słyszę serce moje.

Ono tak bije na krwi mojej falach,
Jak gwiazda, brzmiąca na wirach błękitu;
Ludzie nie słyszą jej w godowych salach,
Choć ją Bóg słyszy od zmroku do świtu.

Chcę, byś mymi szkłami...

Chcę, byś mymi szkłami patrzała na ludzi -
Tak choć twarze cudze dojdą twego wzroku,
Wnet i pamięć moja w tobie się przebudzi -
Ja będę w twej duszy - oni tylko w oku.

1 2 ››