Wiersze - Jan Andrzej Morsztyn

Do trupa

Leżysz zabity i jam też zabity,
Ty – strzałą śmierci, ja – strzałą miłości,
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
Ty jawne świece, ja mam płomień skryty.

Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,
Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności,
Ty masz związane ręce, ja, wolności
Zbywszy, mam rozum łańcuchem powity.

Ty jednak milczysz, a mój język kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,
Tyś jak lód, a jam w piekielnej śrzeżodze.

Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,
Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem.

Do panny

Obrazie bóstwa, nieśmiertelnej wzorze
Urody, gładszej nad różane zorze;
Etno miłości, której żywe śniegi
Gorącym ogniom dają przez się biegi;
Jasna godności gwiazdo, z którą ani
Porówna słońce, ni jej miesiąc zgani;
Przeczysta duszo w krysztale zamknięta,
Z którą przebywa każda cnota święta;
Dzieło przedniejsze pędzla przedniejszego,
Cudzie nad świata siedm cudów starego,
Najdoskonalsza natury roboto,
Pociecho oczu, serc ciężka ochoto;
Śniegu na pozór, ogniu w samej rzeczy —
Ty, panno, chciej mię mieć na swej pieczy,
Której-em tak swe niezwiędłej pamięci
Wiersze poświęcił, jako oddał chęci;
A jakoś we mnie wznieciła pochodnie,
Tak daj, żebym mógł śpiewać twą cześć godnie,
Żeby wszytek świat usłyszał oboje:
Okowy moje i zwycięstwo twoje.

Ogień i woda

Jak tylko pojrzę, Jago, w oczy twoje,
Wzrok mi przytępia zbytnie oświecenie;
Jeśli zaś indziej odwrócić chcę swoje,
W osieroceniu toczą łez strumienie.
Wkrótce mię tedy oślepi to dwoje:
Twych oczu ogień, moich słone zdroje.

Cuda miłości

Karmię frasunkiem miłość i myśleniem,
Myśl zaś pamięcią i pożądliwością,
Żądzę nadzieją karmię i gładkością,
Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.

Napawam serce pychą z omamieniem,
Pychę zmyślonym weselem z śmiałością,
Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością,
Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.

Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem.
Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie,
Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.

Kto kiedy słyszał o takowej sprawie,
Że i z tym o głód cudzy się staraniem
Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie.

Do Jagnieszki

Nie każda gwiazda takie światło toczy,
Jaki blask twoje wydawają oczy;
Włosy nad złoto są sidła zdradliwe,
W które nam łowisz, panno, serca chciwe;
Z karmazynowym zaś koralem usty
Zrównasz, które nas wabią do rozpusty;
Piersi bez mleka, ale równe mlecznym
nabiałom, równe i lilijom ślicznym;
Alabastrowa czoło jest tablica,
Na której szczęścia mego tajemnica;
Ręka tak gładka i ulana w mierze,
Że każde serce do więzienia bierze.
Stąd-ci mię dzierżą w nieprzetrwanej męce:
Oczy, włos, usta, piersi, czoło, ręce.

1 2 3 4 9 10 ››