Krajobraz II
Drzewa żywą krwią wzbierają i bolą
Zielona kukułka w wiklinie
Gryziony pęd zapiecze w ustach gorzką solą
Gdy gardło wieczoru milknie
Sztylety zabijają rzekę po kryjomu
Tętno wody stygnące i sztyletów poślizg
Na lasu zwęglonych ramionach
Gaśnie pejzaż naszej miłości
Luizo mnie tu wszystko do łez do krwi znane
Każdy znak na metalu i niebie rozumiem
Popatrz to nasz sekretny alfabet składany
W pejzażu zagrożonym mieczem i piorunem
Języki obce
Czy twój ojciec pali fajkę?
Tak mój ojciec pali fajkę
Yes, my father smokes the pipe
powtórz to zdanie
otworzy ci ono
o-
knonaświat
Gdy będziesz siedział na Broadwayu
w barze piękniejszym niż oczy szatana
spytają cię niezawodnie
czy twój ojciec pali fajkę
wtedy odpowiesz z uśmiechem
Yes, my father smokes the pipe
Widzisz
jak to będzie cudowne
Zbrodnia Luizy
Wśród mahoniowych biurek lśniących płyt kredensów
Stąpają nosorożce i mamuty czarne
W salonie odczynionym przez wieczór z nonsensu
Douglas chrapie w fotelu z poderżniętym gardłem
To Luiza sprawczynią tej zbrodni i bredni
Ona szyny i mury zawiązuje w pętlę
I cios miecza się spełni i piorun się spełni
Ale piersi Luizy pozostaną piękne
Luiza wymuskana oddechem zachodów
Wypasiona na stęchłej padlinie newrozy
Nieprawdziwa jak mleczne brody starych bogów
Nad pejzażami staje i rozpina grozę
Rozżarzona krwi igła sycząca na nerwach
Tworzy brednie Luizy z kolorów powietrza
Luiza to jest dramat co się nie rozegra
I w tym jego fatalność że Douglas jest wieprzem
1956