Wiersze - Andrzej Bursa strona 6

Krajobraz II

 
 
Drzewa żywą krwią wzbierają i bolą 
Zielona kukułka w wiklinie
Gryziony pęd zapiecze w ustach gorzką solą 
Gdy gardło wieczoru milknie

Sztylety zabijają rzekę po kryjomu 
Tętno wody stygnące i sztyletów poślizg 
Na lasu zwęglonych ramionach
Gaśnie pejzaż naszej miłości

Luizo mnie tu wszystko do łez do krwi znane 
Każdy znak na metalu i niebie rozumiem 
Popatrz to nasz sekretny alfabet składany
W pejzażu zagrożonym mieczem i piorunem
 

Języki obce

Czy twój ojciec pali fajkę?
Tak mój ojciec pali fajkę
Yes, my father smokes the pipe
powtórz to zdanie
otworzy ci ono
o-
knonaświat
Gdy będziesz siedział na Broadwayu
w barze piękniejszym niż oczy szatana
spytają cię niezawodnie
czy twój ojciec pali fajkę
wtedy odpowiesz z uśmiechem
Yes, my father smokes the pipe
Widzisz
jak to będzie cudowne

Zbrodnia Luizy

Wśród mahoniowych biurek lśniących płyt kredensów

Stąpają nosorożce i mamuty czarne
W salonie odczynionym przez wieczór z nonsensu
Douglas chrapie w fotelu z poderżniętym gardłem

To Luiza sprawczynią tej zbrodni i bredni
Ona szyny i mury zawiązuje w pętlę
I cios miecza się spełni i piorun się spełni
Ale piersi Luizy pozostaną piękne

Luiza wymuskana oddechem zachodów
Wypasiona na stęchłej padlinie newrozy
Nieprawdziwa jak mleczne brody starych bogów
Nad pejzażami staje i rozpina grozę

Rozżarzona krwi igła sycząca na nerwach
Tworzy brednie Luizy z kolorów powietrza
Luiza to jest dramat co się nie rozegra
I w tym jego fatalność że Douglas jest wieprzem
1956

‹‹ 1 2 3 4 5 6