Wiersze - Jerzy Liebert strona 7

Wiersz miłosny

 
 
Ziemia ciało pachnące wynurza zza mgły,
Jeszcze senna od świtu i cicha,
Piersią mokrą obłoki roztrąca i wzdycha
A już wstaje, faluje i drży.

Niebo w górze rozwiane i zmięte jak tiul,
Do ust gorzkich przyciska i chłodzi -
Blady dzień się w pieszczocie wyłania i rodzi
W pocałunku mocniejszym nad ból.

I od ziemskiej półkuli aż do mlecznych dróg
Plecie chmury z różowych warkoczy,
Aż się w pąsach jak róża rozwinie i stoczy
Niby dywan dla Twoich nóg.

Wiosna

 
 
Ptaki oszalały...
Na piersi młodych brzóz kładły rogi jelenie,
Nieba łaknące zieleni,
Chrapy spocone im drżały,

Tryskały z drzew liście i soki,
Pijane chodziły zwierzęta i obłoki.

Na wyrębach pod słońcem dziwy – mgły liliowe.

Aż trzaskały z zachwytu kory po gąszczach zdrowe.

Zamyślenie

 
 
"Znów powraca nawyk
smętnego mego zamyślenia..."
Michał Anioł

Potrzeba mi pokoju Twoich rąk wyciągniętych
(Jestem jak trzepocący motyl na srebrne igły wpięty).


Niech mnie Twoja złocistość uśmiechem wypogodzi
(Słowa takie stargane, a myśmy tacy młodzi).

Potrzeba mi modlitwy, ust Twych szelestu,
Dobroci i martwoty wszelakich gestów.

Potrzeba Twej jasnoty; już nie miłości,
Co ciszę mą rozdarła ostrzem stalowych gwoździ.

Zmartwychwstanie (Modlitwa Poety)

 
 
Zmartwychwstanie... Zmartwychwstanie!...

Dopomóż mi, Boże Panie,
Uszczęśliwić Ludzkość całą,
Patrz! Ciśnie się wszak nawałą
Do stóp Twoich... Ja tak proszę -
Pozwólżeż mi tu rozgorzeć,
Cuda czynić, Piękno tworzyć,
Całą duszę w Wszechświat włożyć
I do Ciebie modły wznosić...
Słyszę już niebiańskie chóry,
I aniołów świętych granie -
Pieśni lecące za chmury ...
Zmartwychwstanie!... Zmartwychwstanie!...
Dopomóż mi, Boże Panie,

Być dla maluczkich - Ochroną,
Dla nieszczęśliwych - Pociechą,
Dla zbłądzonych - cichą Strzechą,
Zaś dla Narodu - Koroną
Ozdobioną w ideały,
W perły czyste i kryształy,
Co blaski w noce ciskają,
Przyświecając jak ognisko...
Pozwólżeż mi, Panie Boże,
Zmienić w Raj ziemskie siedlisko -
Niech me pieśni czas przetrwają,
Niech trwa wiecznie to, co stworzę...

Jeździec

Uciekałem przed Tobą w popłochu,
Chciałem zmylić, oszukać Ciebie -
Lecz co dnia kolana uparte
Zostawiały ślady na niebie.

Dogoniłeś mnie, Jeźdźcze niebieski,
Stratowałeś, stanąłeś na mnie.
Ległem zbity, łaską podcięty,
Jak dym, gdy wicher go nagnie.

Nie mam słów, by spod Ciebie się podnieść,
Coraz cięższa staje się mowa
Czyżby słowa utracić trzeba,
By jak duszę odzyskać słowa?

Czyli trzeba aż przejść przez siebie,
Twoim słowom siebie zawierzyć -
Jeśli trzeba, to tratuj do dna,
Jestem tylko twoim żołnierzem.

Jedno wiem, i innych objawień
Nie potrzeba oczom i uszom -
Uczyniwszy na wielki wybór,
W każdej chwili wybierać muszę.

‹‹ 1 2 4 5 6 7