Madonna Lyrica
Oto się do mych okien przekradły jaśminy
I róże zapachami szlochają w komnatach,
Już przychodzą wieczory rozkochane w kwiatach
I gwiazdy się zatliły na sklepieniu sinym.
Smutna pani dziedziczka przeczuła twe przyjście,
Już płyną ku nam łąki nawilgłe od rosy,
I głowy nam się chylą leniwie jak kłosy,
I jak serca trzepocą po alejach liście.
Oto wraca kochanek poległy na wojnie
I wrota się rozwarły, w dworku ktoś zapłacze,
A księżyc się po startach przewala wieśniaczych
I zaszumy po rżyskach idą niespokojne.
Oto noce nadchodzą bijące mnie skrzydłem
Spłoszonych nietoperzy - i łąkami dzwonią.
Purpurowe natchnienie chyli się ku skroniom
I wzrok wodzi po ścianach krytych malowidłem.
O, jak dobrze jest odejść i nie znać już smutku,
Co duszę całą przeżre i w źrenice wtłoczy -
Pójść ku gwiazdom i palmom, kędy niosą oczy,
I dłonie Beatryczy uścisnąć na krótko.
Niech mnie lato zaleje nocą księżycową
I niebo się wspaniałe nade mną pochyli,
Odpędźmy blady smutek, z którymeśmy byli,
I ciebie, wielki darze, odepchnijmy - mowo.
Niechaj nam róże pachną i drżą pod oknami
I płątami wilgnymi spowiną zwątpienie.
I niech białe muśliny drżą niepostrzeżenie
I niech ziemia - nie oczy - połyskuje łzami.
O, jak dobrze jest teraz. Odejdźmy przez bramy,
NIech cię drzewa pochylą, a dworek niech płacze
I niech pójdą poszumy po polach, a raczej
Niech cisza będzie wielka - to wszystko, co mamy.
Moja wiara
Chciałbym, ażeby do mnie przyszedł Ktoś najbardziej Prosty,
Taki, jak na maszty brane, polskie sosny.
Żeby mi powiedział słowo jedno tylko - Synu
I aby odszedł. I żeby zostawił bladą woń jaśminu.
Przypadłbym na kolana i znieruchomiał ze zgrozy,
A boską białość rozpięłyby przede mną brzozy.
Morze i wino
Kiedy ustami mymi Twe oczy otworzę!
Po cóż podróż daleka i głębokie morze?
Rzęsy jak ptaki lecą, aż wieczór je znuży,
W powiekach nieba toną niby w płatkach róży.
Wtedy morze fal piersią wznosi się zmęczone,
Całuje gwiazdy lekko i bierze w ramiona,
A ziemia, jak twe usta, brzoskwinią i winem
Napełnia welon nocy, co z księżycem płynie.
Wiem, droga, że nas miłość łączy i rozwodzi,
Jak wino nas upaja i jak morze chłodzi.
Z naszych oczu, z ust biorąc odwieczną przyczynę -
Oczy tęsknią za morzem, a usta za winem.
Muza
Skądże słowo tak biegnie do dźwięku,
Gdy go inne po imieniu zowie?
Jakiż płomień świeci nad ziemią,
Że tak widno w sercu i w słowie?
Na fujarce
Komużeś ty potrzebne,
Nieróbstwo moje śpiewne,
Słówka, zda się, konieczne -
Zbyteczne wy, zbyteczne.
Liryczne, ptasie nutki,
Po których wtór króciutki,
Rzucane po kryjomu -
Każdemu i nikomu.
Niewiele ich, niewiele,
Ale są czyste trele,
Niebędne, wiem, konieczne -
Światu nieużyteczne.
W drewienko liche dmucham,
Z rozpaczą nutek słucham...
Namawiam świat daremnie -
Obywa się beze mnie.