Wiersze - Ernest Bryll strona 2

Uczyć się być mężczyzn?, z dzieciństwa odchodzić
GryĄć ziemię, dyszeć i znów się podnosić
Jakby się nowy człowiek w nas narodził
Krwi? potem opływał, o lito?ć nie prosił...

Może będziemy mogli doczekać, doprosić
Dobić się w sobie wiary, co góry przenosi
Lecz chociaż rusz? Alpy, Karpaty stadami
My zostaniemy w miejscu. Kamiennie Ci sami.

Ballada o drzewach

A chociazby je pocięli piłami
A chociazby je kładli pokotem
Nikt nie powie
- Drzew zabijać nie wolno -

Oto znowu s? przy nas
W ciemnym mie?cie
Stołki o jelenich nogach
Deski szaf hucz?ce od wiatru
Kredensy z grubych sosen
Kredensy co s? jak żubry
Zamknięte w strasznych ?cianach

Nikt nie powie
- Drzew nie wolno palić -
Nowe lasy powstaj? w piecach
Gromy ?wierków w burzy
Muskularne wi?zy

Nikt nie powie
- Kochajcie podłogę -
Ale bieleja od ługu
Podłogi - słońca naszych mieszkań

Oto znowu s? przy nas
Torturowane przez drwali

Z rozrywanych piłami jest stół
A przytulcie się wieczorem do stołu
- Już łopat? gałęzie odlatuj?ce w niebo
Korniki postukuj? jakby? powiadał
maleńkie \"zdrowa?\"...

Boże Narodzenie

Kiedy dziecko się rodzi i na ?wiat przychodzi
Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił
I poczuł, że ma ciało, że w ciemno?ciach brodzi
Że boi się człowiekiem być. I że być musi
Wokół rado?ć. Kolędy szeleszcz?ce złotko
Najbliżsi jak pasterze wpatruj? się w Niego
I ?miech matki - bo dziecko przeci?ga się słodko

A ono się układa do krzyża swojego

Cóż

Cóż, mężczyzna nie płacze. Tego się uczyłem
Od samego dzieciństwa. Coraz bardziej sucho
Miałem pod powiekami. I wzrok był ostrzejszy
I oddech spokojniejszy i ?wiat jakby mniejszy
I mój głos w ?wiecie nie brzęczał tak krucho
Cóż, mężczyzna nie płacze - bo zna sw? bezsiłę
Uczy się milkn?ć i w ciemno?ć odchodzić
Przyjaciół nie mieć, z wrogami się godzić

I tęsknić za łz? jedn? co by z boż? łask?
Popłynęła mu z oczu zamiast ziaren piasku.

‹‹ 1 2 3 4 5 13 14 ››