Wiersze - Ernest Bryll strona 5

Anioł niósł zwiastowanie

 
 
Anioł niósł zwiastowanie
Ciężko jak złoty kamień
Albo jak krwawy owoc
Płakał nad każdym słowem
 
Bo co miał powiedzieć tej małej
Co bezradnie pod niebem uklękła?
Że tak straszna będzie dziecka męka
Co się właśnie zaczyna w jej krwi
Że sam Bóg u wieczności drzwi
Czeka
Na Jej nie albo tak 
 
Jaki dała Przedwiecznemu znak
By mógł dotknąć jak człowiek człowieka

Arkadia

Wspominam Arizony rezerwat szczęśliwy
Sarmackie twarze Indian. Ich tańce orłowe
Turystów zapatrzonych w bujne pierza grzywy
Co zamiast myśli naszą otaczają głowę
 
A są też kwiatem cierniowej korony
Tęczą krwi która w locie Nike utoczyła
Znakiem narodów niedorozwinionych
Co się już z ptaków w ludzi nie przechrzciły
 
wspominam na ogniste twarze ocalonych
Jastrzębie tańce Pasków, Siuksów, Delawarów
 
Husarię rozpaloną do białego żąru
I etnografów wzrok rozanielany
 
I zakończenie lotu. I piór odgrywanie
I wśród turystów gorzkie kwestowanie

Bajka

...Tak jeszcze ze snu prosto, z lotu wesołego
wpadł w dzień zwyczajny. I nie dość zbudzony
Zapomniał paru piórek przylepionych
Co mu skrzydłami rosły u karku zgiętego
 
Szedł mrucząc sobie, teczuszkę dźwigając
I drapał się - bo kłuło go coś przy kołnierzu
A bliźni na te resztki lotek spoglądając
Myśleli - chrapał w betach, unurzał się w pierzu...

Baranek

 
 
Baranek na nóżkach łamliwych
Stał na łące wyblakłej. Czekał
Mógł żyć i mógł być nieżywy 
- Wszystko w rękach człowieka
 
A te ręce aż po horyzont
Ściskały drżące powietrze
I brudny paluch zakrywał
Kawałek nieba jeszcze
 
My mali zagubieni w drodze
- A co mogliśmy zrobić?
 
- A czym miał kto zatrzymać
Okrutne ręce olbrzyma?
 
A jednak tylu pobiegło
Naprzeciw ciemności - Jak w ogień
Baranka niewinnego
Broniła armia ubogich

Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają

 
 
Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają
I co chwila nam ziemia pęka pod stopami
A te okrawki
Kraju na którym stoimy
Z hukiem od siebie w ciemność odpływają
 
Bądźmy dla siebie bliscy kiedy się boimy
Gdy byle kamyk może poruszyć lawiny
Bądźmy dla siebie bliscy kiedy ciemne góry
Odpychają nas nagle swoim ciałem zimnym
 
Bądźmy dla siebie wierni kiedy rosną mury
Bo tyle w nas jest siebie ile ciepła tego
Które weźmiemy od kogoś drugiego
A drugi od nas weźmie i w sobie zatai
 
Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają
 
12 V 1985

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 13 14 ››