Wiersze - Józef Baran strona 7

Gra w niebo i piekło

 
 
1

do piekła i do nieba
wiodą podobne bramy
wnętrza i korytarze
tu i tam te same

rozkład zajęć jadłospis
nieomal tożsame
więc czemu tu zgrzytanie
tam pienia ku chwale Pana

2

byłem w celi klasztornej
i w więziennej celi
na pozór identyczna przestrzeń
lecz przepaść bez dna

wybrańcy i skazańcy
żyjący na antypodach
wyboru i przymusu
ot w niebo i piekło gra

3

widziałem zakochanych
zamkniętych w uścisku
którym sławili wolność
będąc w siódmych niebach
 
gdy ich później ujrzałem
dusili się w dybach
bliskość ciążyła piekielnie
wypędzonym z nieba

Hymn poranny

 
 
o ogniu wzmagający pragnienie

wodo je gasząca

o ziemio przychylna mi pod słońcem

powietrze służące

tak wiernie

i niedostrzegalnie

za każdym oddechem



o niebo drogo czysta radości istnienia

domie obłoku chwilo która mijasz

czy nie należy wam się

uśmiech dziękczynienia

za to że trwacie przy mnie

prawie bez wytchnienia



i wciąż się jeszcze zjawiacie

jak na zawołanie

po każdym przebudzeniu

z brzasku migotaniem



o święta - która nigdy

mi nie spowszedniejesz

boś tak naprawdę tylko

drogocennym snem -

ziemio bańko tęczowa

którą zdmuchnie śmierć

Jak motyle

"jak motyle"
w wysokich górach
na werandzie winiarni
trzej toskańczycy
jak motyle
trzepoczą przez chwilę
w moich oczach
zaczytani w lokalnych gazetach
poczym autobus
ze mną niezauważonym w środku
odfruwa serpentynami w słońce
 

Jak szybko jak łatwo

 
 
jak szybko
tracimy barwne
upierzenie dusz

jak łatwo nad Wisłą
marzenia kwaśnieją gorzknieją
kisną

spijamy potem
ten sfermentowany
napój narodowy
który idzie prosto do głowy
żeby
skakać sobie do oczu
obskubywać się z pawich piór

jak szybko jak łatwo
jednako wiejemy w narzekaniach

Jesienny ślepiec z mandoliną

jesienny ślepiec
rwie struny mandoliny
niczym własne włosy
fałszując pod nosem
melodię sprzed lat

podobny do nosorożca
pragnącego zanucić arię motyla

starzec bez głosu słuchu ni perspektyw
ostała mu się wola grania
uparta chęć przetrwania
pożal się boże
zapamiętałość w fałszowaniu

czy nie jesteśmy do niego podobni
kalikujący dzień za dniem
nie znający nut przeznaczenia

o obłędna ma melodio
rwąca się sensów kakofonio
Ktoś przysłuchując się temu z Góry
zatyka uszy

‹‹ 1 2 4 5 6 7 8 9 10 15 16 ››