Wiersze - Józef Baran strona 6

Do pięknej przeglądającej się w lustrze

 
 
nie przywiązuj się tak mocno
do własnego odbicia

odbicia są zmiennymi rybami
w lustrze heraklita

nie traktuj żadnego
zbyt dosłownie

żeby śmierć
nie potraktowała cię na serio

przyjdzie wieczność
wszystko wykpi

Dopóki jeszcze

dopóki jeszcze
nie dotarłeś w sobie
do najdalszych biegunów i planet
dopóki możesz krzyknąć
- eureka
i zawiesić nad odkrytą ameryką
flagę wiersza

dopóki są w tobie
nie zgłębione oceany
nie rozbite atomy
nie rozszczepione na czworo włosy

dopóki możesz wierzyć w siebie
jak w Boga
którego nigdy nie widziałeś i nie zobaczysz

dopóki nie pootwierałeś wszystkich zamkniętych szuflad
i nie stwierdziłeś że są puste

dopóki jeszcze
p o t r a f i s z s i ę w y ł a m a ć
z k a s y p a n c e r n e j r o z s ą d k u

Elegia

 
 
wszystko na chwilę
nic na trwałe
o życie moje
życie całe
rozproszone na milion
ślepych puchów topolowych
gnanych o poranku czerwcowym
przemijaniem

czas niczym piaski ruchome
pochłonął wczoraj
ciało ojca

gdzie jest ta miłość
(większa niż śmierć)
której mógłbym się
wszystkimi siłami uczepić
by na nowo
w całość się zesklepić


Jawor, 14 czerwca 1996

Fotografia szkolna

Gdzie okiem sięgnąć czas i czas
jesteśmy czasu milionerami

śmierć nie oceniła jeszcze skrzydłem
tła fotografii
rozrzucamy czas
pełnymi garściami

w kieszeni brzęczy kluczy pęk
do stu nieznanych bram

życie świeci nam prosto w twarz
baśnią z tysiąca i jednej nocy
jest jeszcze świat
i wszystko
dosłownie wszystko
może się zdarzyć

Godzina słoneczna

 
 
słońce jak umie najgoręcej
wychwala Najwyższego
nad polaną w puchach obłoków
wylegują się kobiety rubensa

stanęła wieczność w zegarku
i przestała na wskazówkę utykać
tylko pszczoły pracują w lipach
na spitych upałem gospodarzy

wyprzęgnięci z butów
drogi i miasta
po pas zanurzeni w Wolności
zrywamy do dzbana bławatki nieba

gdy pytamy
- która godzina?
ptaka motyla dziką różę
- słoneczna leśna łąkowa
odpowiadają w swoich językach

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 15 16 ››