Wiersze - Edward Stachura strona 15

Jesień

Zanurzać zanurzać się
w ogrody rudej jesieni
i liście kolejno
jakby godziny istnienia

Chodzić od drzewa do drzewa
od bólu i znowu do bólu
cichutko krokiem cierpienia
by wiatru nie zbudzić ze snu

I liście zrywać bez żalu
z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni
zostawić komuś i umrzeć

Jestem niczyj

Miałem ojca, miałem matkę,
Miałem braci, miałem siostrę,
Miałem też,
Miałem też przyjaciół trzech.
Było dobrze, było źle,
Ale zawsze jakoś było.

Potem ona się zjawiła,
Wszystko dla niej porzuciłem
I kochałem ją, kochałem,
Śmierci nic się nie lękałem,
Potem poszła, luty był,
Już nie żyje ten, co żył.

Nie mam ojca, nie mam matki,
Nie mam braci, nie mam siostry,
Nie mam też (szum, wietrze, szum),
Nie mam też przyjaciół już.
Chodzę tu, chodzę tam,
W tłumie ludzi zawsze sam.

Nie mam już nic.
Nie mam już nic.
Ale też nikt mnie nie ma.
Nikt mnie nie ma.
Nikt mnie nie ma.
Nie ma mnie nikt.

Jestem niczyj.
Jestem niczyj.
Jestem niczyj.

Kochankowie

Katedro! szerokobiodra kobieto
o czterech smukłych nogach
Zielone dłonie jaszczurek
przemycają światłość twego brzucha
ascetycznym handlarzom

Rozkosze zdziwienie palców
spada w pionowość pleców - mrocznych witraży
do posadzki
na której czerwień twych włosów
zastyga w dymiący ochlap baranka

A wysoko miedzy lukami
na pajęczych siatkach
dojrzewa w purpurowych kokonach
owoc na wypełnienie ostatecznego naczynia

Kompozycja

Należałem kiedyś
do ogrodów wysokich
z wejściem etruskim
i smukłym

Kobiety tam były leniwe
jak rzeki
a w palcach miały miękkość
perskich dywanów

Do wodopoju szło się prosto
albo na grzbietach lwic
a niedosyt znało tylko źródło
i naczynia u katechumenów
owoce i niebo
dojrzewały nisko
że nie trzeba było stawać na palcach
żeby ich dosięgnąć

Nocą grałem w domino z gwiazdami
o zachowanie czystości
lub o młodego lisa

Niekiedy przegrywałem wspaniałomyślnie

Lato

Nie ukruszone nic przez wojny lokalne
i słówka pstrokate tych usadowionych
woli się moje ucho poważniejsze
w błony pędzącego trzmiela spowijać

Ja bym to może nazwał : słuchanie
albo słuchanie trzmiela lecącego
albo latanie chłopca słyszącego
ale nigdy: muzyka rozrywkowa

Bo tu jest właśnie to jedno nie drugie

‹‹ 1 2 12 13 14 15 16 17 18 29 30 ››