Wiersze - Cyprian Kamil Norwid strona 11

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala...

 
 
Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala
Czy ten , co mówić o tym nie pozwala?

Czy ten żył za mnie, co nie zna mej winy,
Czy ów, co nawet zna owej przyczyny?

Jaka roznieca miedzy oskarżeniem,
Zniesieniem, klątwa, albo przewinieniem? -
I jak te rzeczy do siebie się maja,
I czy sądzący, ucząc się jej, zna ja?
I czy sumienie może jąć się za nic,
Bezorganicznym będąc, bo bez granic,
Czymś, co jak magnes odpycha lub styka?...
A cnoty treść - co? - galwanoplastyka?...
A jaw co wtedy będzie - a praktyka
Czym?..
tu - odpowiedz - w pukaniu stolika!!

Do J.K. Na pamiątkę Paryża

Do J.K.

Na pamiątkę Paryża


                                1

Gdy człowiek zwątpił o pisanych dziejach,
Że satelitem są w wiecznych nadziejach -
Z Hellady prochów powstał Feniks nowy:
Konsul - co profil miał Aleksandrowy...

                                2

Kiedy klasycznej rozwinięcie sztuki
Obwinął papier, i osiadły druki,
Przyszła kobieta: oczytana mało,
Lecz śnieg marmurów zmienia w krew i ciało...

1852

Do obywatela Johna Brown

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak m e w ę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie:
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie --
            więc, niźli rzekną: "Powieszony..." --
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -


Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - p o c z ą t e k  p i e ś n i przyjm, o! Janie...

B o  p i e ś ń  n i m  d o j r z y,  c z ł o w i e k  n i e r a z  s k o n a,
A  n i ź l i  s k o n a  p i e ś ń,  n a r ó d  p i e r w  w s t a n i e.

Do wielmożnej Pani I.

                                        I

Czoło mówcy nie znało kropelki chrztu - wcale,
Kiedy Patriae-Pater - konsul purpurowy -
Cicero, rękę wzniósłszy nad zamęt ludowy,
Głosił:


        "...że przyjdzie człowiek, w boleści i chwale,
Sprawiedliwy - i przez to w koronie cierniowej."

                                        II

A ręce obie mówcy, gdy niewiele potem
Blade przybito gwoźdźmi na deskach trybuny,
My znamy, w czyje grały i psalmy, i struny?...
Lubo milczało niebo błyskaniem i grzmotem!

                                        III

Tak to jest Rzym - o Pani - nic więcej nie spomnę!...
Tylko bym rad, by piasku garść na globie była,
Gdzie by się zdumiewały Imperia ogromne,
Że tak niewiele ziemi, a tak wielka siła!...
Tylko rad bym, Europy oglądając kartę,
Znać stopy Zbawiciela swobodniej oparte,
A choćby to okupić przyszło świata łzami,
Rzekłbym:
                   ...ON pierw umywał nasze, gdy był z nami.

Do wieśniaczki

Witaj, nadobne dziewczę! co w niedzielny ranek
Długie pacierze mawiasz - cicha, jak baranek
Na chorągwi kościelnej - w każdym kącie chaty
żyjąca świeżym czynem - tu, na prostym stole,
Zmyte naczynia stawiasz, jak po deszczu kwiaty -
Tam znów, wilgotny piasek w złotym sypiąc kole,
Szarą podłogę krasisz, maisz tatarakiem,
Ażeby wszystko było wedle tej pogody,
Którać na czole świeci. - Ty z domowym ptakiem
I z kwiatem, co na szybach gęste liście wspiera,
Zawsze masz coś pomówić. A jak w toniach wody
Cichy brzeg mchem zielonym cicho się przeziera
I polotnym obrazem nęci wzrok w odbiciu,
Tak i myśl twoja póty - póty - w sercu wzbiera,
Aż mimowolnym czynem odbije się w życiu.
 
Twoje myśli są w sercu - twoje serce w domu,
I dom bez serca twego byłby tylko drewnem,
Jak drewno znikłby w próchnie, lub w uściskach gromu;
Rozpłakałby się może, lecz nie czuciem rzewnem,
Jedno tym głosem ducha, co pod mokrą korą
Długo, cieniuchno piszczy, kiedy drewka gorą.
 
Miłość twa, jak jagoda, sama w usta płynie,
A uścisk szorstkiej dłoni, lubo nie światowy,
Jednakże taki pewny, że by nie dziewczynie,
Lecz wojakowi przystał. Ty - nie łamiesz głowy
Nad strojem, jako brzoza, co się nie kłopocze,
Czy ją śnieg brylantuje, czy ją wicher krzywi,
Bo gdy da Pan Bóg dożyć, bocian zaklekocze,
Wszystko się razem znajdzie, wszystko się odżywi.

 
 
Cyprian Kamil Norwid
Warszawa, dnia 11 maja 1841
 

‹‹ 1 2 8 9 10 11 12 13 14 21 22 ››