Wiersze - Do obywatela Johna Brown

Do obywatela Johna Brown

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak m e w ę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie:
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie --
            więc, niźli rzekną: "Powieszony..." --
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -


Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - p o c z ą t e k  p i e ś n i przyjm, o! Janie...

B o  p i e ś ń  n i m  d o j r z y,  c z ł o w i e k  n i e r a z  s k o n a,
A  n i ź l i  s k o n a  p i e ś ń,  n a r ó d  p i e r w  w s t a n i e.