Wiersze - Jonasz Kofta strona 18

Rondo III

Wielodrzewie iglaste twych źrenic
Osty srebrne szarpiące dna światło
W najpiękniejsze klejnoty odmienić
Bursztyn ciemny a w środku ptak z klatką
Uśmiechając sie niezmienieni
Utrwaleni swoją miłością
Urośniemy w kolor jesieni
Pogodzeni z taką wolnością
Znikąd stało się to największe
Księżyc, słońce w nagły stają zenit
Przeświecając kędy najgęstsze
Wielodrzewie iglaste twych źrenic

Rondo IV

Moja pustynna inna Anno
Jesteś miłością lotnych piasków
Drogi przede mną, drogi za mną
Są snem, który z pragnienia zasnął
Boję się tylko bestii smagłej
Czarnego cienia czerwonych słońc
I śmierci z przesilenia nagłej
Bo w miejscu trwam jednako chcąc
Nie boję się błękitnych burz
Bo z mą miłością piorunem ranną
Idę wśród twych piaszczystych wzgórz
Moja pustynna inna Anno

Rozmyślania na dworcu

Na wszystkich dworcach świata
W poczekalniach, na peronach
Każda rozmowa o życiu
Zostaje niedokończona

Podróżni różni
Nic się nie różnią
Na dworcach każdy
Staje się próżnią

Jest tak jak wszędzie
Szczęście, nieszczęście
Tylko, że w pędzie
Tylko, że częściej

Na wszystkich dworcach świata
Daleką drogą olśnienie
Toczysz się losu koleją
Po swoje przeznaczenie

Suma powrotów i pożegnań
Daje w efekcie zero
Niektórym życie jak pociąg
Niektórym życie jak peron
Wsiadają, wysiadają
W bufetach piwem się raczą
Przyjeżdżają, odjeżdżają
Płaczą

Gubią się, odnajdują
Walizy taszczą
Zjadani, wypluwani
Dworców studrzwiową paszczą

Niech wszystko działa
Zgodnie z rozkładem
Pociąg odchodzi
Ja, nie pojadę

Słońce

Za długo milczę
Pewnie chcesz
Usłyszeć coś ode mnie
Właściwie wszystko jedno co
Byle słuchało się przyjemnie
Po co wspominać
Padał deszcz
A ty wybiegłaś ku mnie
Po co powtarzać
Sama to wiesz
A ja rozumiem
Nie będę pytał cię o zdrowie
Ani czy drażni cię
Ta plucha
Bo to, co właśnie teraz powiem
To bardzo ważne
Słuchaj:

Małe jasne - to jest piwo
Duże jasne - to jest słońce
Mała czarna - to jest kawa
Duża. czarna - to jest noc
Noc odchodzi, słońce wschodzi
Chyba nam go nie ubyło
Mała miłość - to nic nie jest
Duża miłość - to jest miłość

Łatwo się zgubić
Wielki świat
I tyle rzeczy na nim
I nie jest wszystko jedno co
Mówią do siebie zakochani
Co jest coś warte, a
Co kłamie
Bez tego miłość
Bywa krucha
Więc proszę, naucz się na pamięć
To takie proste
Słuchaj:
Małe jasne - to jest piwo...
Duże jasne - to jest słońce
Mała czarna - to jest kawa
Duża czarna - to jest noc
Noc odchodzi, słońce wschodzi
Chyba nam go nie ubyło
Mała miłość - to nic nie jest
Duża miłość - to jest miłość

Słowo i ciało

Przyszła do mnie prosto z pian
Kiedy smutno wiądłem sam
Sącząc napój nazywany \"małe jasne\"
Przyszła do mnie z piwa pian
Zapytała: \"Czeka pan?\"
Gdy myślałem, że już lada chwila zasnę
I natychmiast pierzchnął sen
I szepnąłem wiotko jej:
Tyś jest Wenus
Twoje ciało świadkiem temu
Przyszłaś do mnie z piwa pian
Niechaj zabrzmi ten pean
Dalszy ciąg też będę mówił ci
Do rymu

Tak chciałem
Tak bardzo chciałem
Bo słowo stało się ciałem
By pod metafor upałem
Uległo im - samo wspaniale
Nareszcie do czegoś użyć Pegaza
By słowo ciała się imało
Słowo i ciało
Razem

O bogini, szepnij coś
Że negujesz, że masz dość
Naokoło mdłych chlupotów oraz burczeń
Mnie całego wziąłeś w pacht
Chcesz? Kupimy sobie jacht
Albo osiądziemy w Domu Pracy Twórczej
Nie słuchała moich słów
Widać byłem wtedy zdrów
Gdym jest chory, tom jest potwór
Metafory
Może miała tych pięć klas
Tak to się zabija w nas
O bariery kulturowe serca poryw

Nie poszło mi tak, jak chciałem
Słowo nie stało się ciałem
Choć mowę ciału wiązałem
Choć je śmieszyłem kawałem
I komplimentu formą ozdobną
Słowo i ciało
Osobno!

‹‹ 1 2 15 16 17 18 19 20 21 29 30 ››