Wiersze - Jonasz Kofta strona 30

Volo

Tak jak jest szczere
Szczere pole
Niewypłacalny prawdy dłużnik
Chcę
By mnie nie przestało boleć
To
Że jesteśmy ludźmi

Codziennej krzątaniny przybór
Sekundy puchną w lata
Odwleka naszych sumień wybór
Ad mortem defacatam


Nim krzywdy głodnych
Ciężka chmura
Runie na sytych
Krwawym deszczem
Ty mnie nadziejo nie znieczulaj
Starczy mi to
Że jesteś

Czy koniec świata ktoś przyspieszy
Czy koniec świata coś opóźni
Chcę
By mnie nie przestało cieszyć
To
Że jesteśmy różni

Tak jak jest szczere
Szczere pole
Jest jeszcze przeciw czemu bluźnić
Gdy chcemy przetrwać
Musi boleć
To
Że jesteśmy ludźmi

Wiersz dla malarza Dudy Gracza

Starych komód rzęzi próchno
Stare baby śmiercią cuchną
Kaca ma garbaty anioł
Że się sprzedał był za tanio
Obszczywają ruń pod murem
Ludzie różne szarobure
Nie tłumaczą się przed nikim
Smarczą w chustkę Weroniki
No bo co im ma zależeć
Pili wódkę w dobrej wierze
W dobrej wierze pili wódkę
Bo to życie takie krótkie
Ciężko żyć na ziemi matce
Kiedy w podrobowej jatce
Przy wołowej siwej nerce
Leży Jezusowe serce
Leży sobie, leży, leży
Towar tani bo nieświeży
Znowu Doda nas ubędzie
Upodlonych w miłosierdzie
Ja tam robię za poetę
Ty szpagatem łatasz sweter
Nieboszmatę z mokrej wełny
Całun ślepy
Byt zupełny

Zapatrzony

Zapatrzony, zapomniałeś, że tu jestem
Nieobecny, oniemiały i daleki
Zostawiłeś mnie w pół słowa
W pół uśmiechu
Tak wysoko uniesione masz powieki
 
W twoich oczach okno, stół, za oknem drzewo
Ja w nich jestem, ale o tym nawet nie wiesz
Z odchyloną nagle w stronę światła głową
Zapatrzony gdzieś daleko, poza siebie
 
Pozwalasz mi się domyślać wszystkiego
W bezruchu już tylko papieros się tli
I mgłą melancholii przesłania twój profil
To boli,
Bo nie wiem gdzie ja, a gdzie ty
 
Zapatrzony, zapomniałeś, że tu jestem
Smutek przyszedł i tak nagle nas rozłączył
Zostawiłeś mnie w sekundzie
Takiej długiej,
Gdy przeglądam się w twych oczach niewidzących
 
A ja płaczę, łezka kap, a potem druga
Zdaje mi się że na zawsze ciebie tracę
Bez powodu nagle stanął czas i jesteś
Zapatrzony gdzieś daleko, poza siebie

Zatrzymaj mnie

 
 
Dla siebie samej bezwiedna
Dla samej siebie niejedna
Jak łopocąca firanka
W żałobną pustkę poranka
Poruszam sobą powietrze
Odchodzę chora na przestrzeń
Niepewna niczego, nikogo
Nie mogę pozostać z tobą
Za chwilę przekroczę bramę
Wspomnienie po sobie samej
 
Zatrzymaj mnie
Jeszcze pora
Jeszcze jest dzisiaj
- nie wczoraj
Zatrzymaj mnie
Jeszcze pora
Przeczuj, że cały mój chłód grą
Jest jeszcze dzisiaj - nie wczoraj
I może będzie jutro
 
Dla siebie samej bezwiedna
Dla samej siebie niejedna
Chcę się zatrzymać przez moment
W drodze przez piaski ruchome
Pozwól przy sobie odpocząć
Odciągnij od okien oczu
Zasłoń mi słońce - niech zgaśnie
Mnie w twoim cieniu najjaśniej
Inaczej na zawsze zostanę
Wspomnieniem po sobie samej
 
Zatrzymaj mnie
Jeszcze pora
Jeszcze jest dzisiaj
- nie wczoraj
Zatrzymaj mnie
Jeszcze pora
Przeczuj, że cały mój chłód grą
Jest jeszcze dzisiaj - nie wczoraj
I może będzie jutro
 

‹‹ 1 2 27 28 29 30