Wiersze - Jonasz Kofta strona 2

Ballada o pustych ramach

Nie każdy może być malarzem
Jak być artystą, to już wielkim
Stąd nieszczęśliwi pacykarze
Patrzą na świat przez dno butelki
Ja w długim życiu paru znam
Dlatego młody przyjacielu
Dobrze mieć zbiorek pustych ram

Dzisiaj już trudno mieć kolekcję
Bo na to są muzea wielkie
A nawet dobre reprodukcje
Są niczym innym jak papierkiem
Przez całe swoje życie chciałem
Mieć którąś z Rubensowskich dam
Co jesień moją by ogrzała
Dlatego nie zbierałem ram...
... Żałuję

Bo dobra rama, proszę pana
A dobra rama, rzadka gratka
Jest tym, czym harem dla sułtana
A dla poety czysta kartka
Zamyka ci kawałek świata
A resztę imaginuj sam
Więc radzę, jeszcze tego lata
Niech pan poszuka pustych ram

Obrysowany fragment ściany
Sczerniały ramy starym złotem
To obraz ciągle malowany
Twą wyobraźnią i twym okiem
Gdy nie chcesz mieszkać jak w hotelu
Ani się szarpać ponad stan
To prędko, młody przyjacielu
Załóż kolekcję pustych ram

Ballada szkocko-mazowiecka

Słuchajcie gdy stres oraz seks
Miłości wieści koniec bliski
Ballady co tak szkocka jest
Jak eksportowa polska whisky
W czym cała rzecz
Opowiem lecz
Zacznę sięgając hen wstecz
Przez wzgląd na stan
I skromność dam
Nie wszystko co wiem
Powiem wam

Na drodze z Aberdeen do Sqack
Spotkała Susy Jima Kinga
Gdy mu odrzekła - że tak
Wygnietli trawy za szylinga
Jim raz sześć
Wziął Susy cześć
Krowy nie miały co jeść
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha

Fanny i Barleycorn John
Szli wąską ścieżką wśród lucerny
Amor to sprawił, że on
Był w tej lucernie dość pazerny
Gdy w polu młódź
Dopadnie chuć
Krowy nie mają co żuć
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha

A u nas w powiecie był zlot
Zleciały się działacze młode
Choć wokół zlotu był płot
Rolnictwo znów poniosło szkodę
Może to zlot
Pewnikiem grad
Lecz nikt nie widział, że spadł
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha

Gdy łubin złociście się tli
Dojrzałe łany słońce praży
Miłość silniejsza jest niż
Deficyt hotelowej bazy
Obecny plan
Zmieni ten stan
I nie wiem czy cieszyć się mam
Takie to dwa
Aspekty ma
Wydajność z jednego ha

Białe noce

Czuję, że znów jestem żywy
Mówię, choć wiem, słowa ranią
Może przyjdzie ta chwila,
W której będę szczęśliwy
W ciszy przyjdzie milczenie jak anioł

Anioł czujnie nasłuchujący,
Bo jak my jest tylko przybłędą
Dłonią chłodną ukoi nasze czoła gorące
Już nam słowa potrzebne nie będą

Taki jestem, nie umiem żyć prościej
Taki jestem, nie umiem żyć śmielej
Przyjdź uwolnij me myśli
Od słów zbędnej mnogości
Wszechwiedzący milczenia aniele

Dzięki tobie wszystko zrozumiem
Będę drzewem, chmurą i skałą
Skoro żyć nie potrafię,
Skoro umrzeć nie umiem
Pragnę, żeby nic się nie stało

Bliskość ciszy

Tak bardzo mi do ciebie
Blisko
Ta cisza zrozumiała
Wszystko
Poprowadziła
Nas
Od gniewu
Ku drzewom
W ptaków śpiew
Wśród listków

Nie trzeba nam słów
Słowa ranią
Znów anioł
Ciszy jest
Jest przy nas

Położył nam
Swój palec chłodny na głodne usta
Wypełniła się pustka
Ucichł zgiełk
Co rósł w nas

Ta cisza jest
Jak łza
Łza co trwa
U powiek
Człowiek
W słowie
Gubi ją łatwo
Żyć bez łzy
Nie warto

Blues minus

Wyszedłem ze wszystkim na swoje
Minus pożyczka, plus premia
Teraz przy piffku sobie stoję
U góry niebo, na spodzie ziemia
Nie jest mnie dobrze
Nie jest mnie źle
Cholera wie, czego ja chcę
Chłopaki biorą mnie za szajbusa
Kiedy nie śpiewam tego bluesa

Blues - minus
Średnio jest
Wiąże człowiek koniec z końcem
Blues - minus
Smutno mnie
Że nie jestem przepięknym łabędziem
Popłynąłbym sobie gdzieś
Po eleganckim stawie
Blues - minus
Smutno mnie
Chyba jeszcze jedno piffko zaprawię
Potem może jeszcze z jedno
Żeby mnie nie było tak średnio
Bez dania racji coś mnie padło na mózg
Blues - minus
Minus - blues

Wyszedłem ze wszystkim na swoje
Minus składki, plus nadgodziny
Regularnie robię co moje
Kawalerem jestem bez rodziny
Normalka, fajrant
Zwijam swój kram
Pchać się nie lubię
Wychodzę sam
I kiedy czekam na autobusa
Śpiewam do siebie tego bluesa

Blues - minus
Średnio jest
Wiąże człowiek koniec z końcem
Blues - minus
Smutno mnie
Że nie jestem przepięknym łabędziem
Co ma pióra bieluśkie jak śnieg
I elastyczną szyję
Blues - minus
Smutno mnie
Z taką szyją to ja bym wiedział, że ja żyję
Łabędzicę bym znalazł odpowiednią
Z nią na pewno nie byłoby mnie tak średnio
Bez dania racji coś mnie padło na mózg
Blues - minus
Minus - blues

(To przychodzi na każdego człowieka
Szarpie się jak jakiś taki niewychowany ordynus
Kiedy czuje, jak mu życie ucieka!
Nie! Nie!... Ja wcale nie narzekam
Blues - minus
Minus - Blues
Taaak jeeeest!)

‹‹ 1 2 3 4 5 29 30 ››