Wiersze - Jiří Orten strona 5

Marcowy poranek

Marcowy poranek
 
 

 
 
Dziurawa przyszłości 
o przyszłości z dziur 
w której śmierć jest czymś z wielkiej mądrości 
ją zawsze będziesz chciał ugościć 
dziurawa przyszłości 
czas na mnie już
 
 

 
 
Zda się że dziewczę które przygnie 
wiaterek gdzieś na przyzbie 
a które nawet nie rozumie 
że z dołu weń wzlatuje wrona 
swój dziób w bociana mierząc stronę 
gdy w brzuszek jej zastuka 
jest równie światu głucha 
i jak po aksamicie sunie 
i śni – śni w duszę – nie rozumie…
 
 

 
 

 
 

 tłum. T. M. Larczyński
 


 


 
 
Březnové jitro
 
 

 
 
Děravá budoucnosti 
ó budoucnosti z děr 
v níž smrt je ranou která poctí 
a které nemáš nikdy dosti 
děravá budoucnosti 
už je čas abych odešel
 
 

 
 
Zdá se že dívka kterou sráží 
větýrek kdesi na zápraží 
a která ani nechápe 
že zezdola k ní letí vrána 
na čápa zhurta rozkrákaná 
když na bříško jí zaklape 
je také takto hluchá k světu 
a chodí jako po sametu 
a sní - sní dovnitř – nechápe…
 
 
 
 

Martwa wiosna

Martwa wiosna
 
To takie łatwe: glina, która spulchniasz,
zawilców źródła ziemne…
cyprysu zieleń we mnie jest tak pulchna,
nachyla się ze mnie
 
za każdą boleść, co miała swą połać
po miłości w mej duszy,
po dzikiej woni, której szuka pochopna pszczoła,
gdy wiersz z nas wyruszy.
 
Śpiewać w kwiaty: rzecz to taka łatwa;
w sercu czuć spadanie.
O mrozie, mrozie w tych wiosennych światłach,
twój płomień z ogrodów powstanie!
-przeł. T. M. Larczyński-

Mrtvé jaro

Je to tak snadné: hlína, kterou kypříš,
sasanek klíčky jemné...
Zeleni, sbohem, vzrostl ve mně cypřiš
a naklání se ze mne
za každou bolestí, která se otáčela
po lásce v duši mé,
po vůni vražedné, již hledá zbrklá včela,
jako my básníme.
Je to tak snadné: zpívat za rozkvetlé
a cítit v srdci pád.
Ó mraze, mraze v tomto jarním světle,
jak pálíš ze zahrad!

Mgła

Mgła

Stok trochę nachylony.
Na udeptanym klepisku,
na sercu zła, tam, gdzie ramiona,
znów cię poznaję, o, dawna, znów jesteś blisko.

Ja, wsparty na kuli.
Ty, nieprzebyta, gęsta,
dno mojego bólu,
usta rozchylasz tęskne.

Lecz czemu dziś również,
na krzyżu domu mego,
na roztopach próżnych,
na igraszce nieznanego,

mgło, o, mgło bezwzględna,
ręce wyciągasz po moich?
Zimne drzwi. Twa zdobycz jedna.
Zimne, puste domy.
 
 

tłum. T. M. Larczyński
 
 

Mlha

Břeh trochu schýlený.
Na udupaném mlatě,
na srdci zla, tam, mezi rameny,
znovu tě poznávám, ó dávná, znovu znám tě.

O malé berli jdu.
Ty, neprostupná, hustá,
dno mého osudu,
mi nastavuješ ústa.

Proč ale také teď,
na kříži kraje mého,
na řece rozlité,
na hříčce neznámého,

ó mlho, mlho zlá,
ruce vztahuješ po mých?
Studené dveře. To jsi nalezla.
Studené, prázdné domy.
 
 

Nienapisana

Nienapisana
 
Weź płaszcz, byś całkiem nie zdrętwiała
i zamknij oczy, abyś nie widziała –
nie po mej drodze pogoda ni czas.
 
O, tego bielma, które zakrwawiłem,
tych zmierzchów, którym słońce wróciłem
w zmierzch okrutniejszy co raz.
 
A ona prościuchna i nienapisana,
ona, która wiedziała, moja matka poranna,
nie wierszem, płaczem płonie.
 
Mówiłem słowami, cichnę także nimi.
Wzięła mi wiarę, daje dział z żywymi.
Są odpuszczone.

-przeł. T. M. Larczyński-


Nenapsaná
Vezmi si plášť, ať neprokřehneš zcela
a zavři oči, abys neviděla –
v takovém nečase, takovou cestou jdu.
Ó toho bělma, jež jsem zakrvácel,
těch západů, kterým jsem slunce vracel
v krutějším západu!
A ona prostinká a ona nenapsaná,
ona, jež věděla, ta matka mého rána,
ne veršem, pláčem sténá.
Mluvil jsem slovy, ztichám také jimi.
Vzala mi víru, život navrací mi.
Jsou odpuštěná.

Noc zestraja się (Ćwiczenie)

Noc zestraja się
(Ćwiczenie)
 
Noc zestraja się z wiatrem. Noc zestraja się z mrokiem.
Noc się właśnie zaczyna.
A ja jem jabłko i pestek rój smaczny.
Noc zestraja się. Za chwilę zabrzmi capstrzyk.
Zatrąbi, zesmutnieję, będzie mnie zaklinać.
 
Ach, bym teraz sam nie był! Gdy znajdę u okien
palce świstów, ich skrę,
wielkie ściemnienie, wielką promenadę
smętku samotności, co na mnie zwolna pada…
Noc zestraja się z snem.
Noc zestraja się z snem.

-przeł. T. M. Larczyński-


Noc ladí
(Cvičení)                                                                                         
 
Noc ladí na vítr. Noc ladí na temnotu.
Noc právě začíná.
A já jím jablko a hryžu jadérka.
Noc ladí. Za chvíli se ozve večerka.
Zatroubí, zesmutním, padnu jí do klína.
 
Ach nyní nebýt sám! Ohně a prsty svistů
sahají do oken,
veliké stmívání, veliká promenáda
pro tíseň samoty, jež na mne zvolna padá...
Noc ladí sen, noc ladí sen.

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 11 12 ››