Wiersze - Halina Poświatowska strona 31

Na zakurzonej drodze szukam twoich ust schylam się i zaglądam pod każdy omszały kamień. w wilgotnym cieniu zwinięte krągło śpią ślimaki. budzę je i pytam gdzie on jest? przeciągają zaspane rogi wychylają się z łupin mrużą oczy od słońca. i nikną nie mówiąc nic. pytam kamienia gładzę chropową powierzchnię ciepłą spragnioną ręką. milczy. pytam słońca. pochyla głowę na zachód i idę za słońcem na zachód żeby znaleźć ciebie.

namiętność to jest to
o czym śpiewały skrzypce
zamknięte w ciemnym futerale
w dusznym
jak noc
wewnątrz łupiny światła
znaczone paznokciami gwiazd
ona żyje
w twoich słowach z ciepłego granatu
pachnie brzoskwinią
słońcem
schwytanym w zieloną sieć drzewa
dojrzała
przechylona nad spłowiałą trawą
ciąży
ku moim dłoniom otwartym
a ja - zamknięte usta
w obcym języku uczę
słowa - ciasnego jak śmierć
miłość

Nie umiem powiedzieć słowem
nie słowem tęsknie
ale rekoma
zamykajacymi przestrzeń
ale krwią
oplywajace rece
jesteś w moim tętnie
odkrzykującym do siebie
wiecznie pamietającym
we mnie powstajesz
najgłębiej
i każdy oddech
który na mrozie krzepnie
przypomina że jesteś
że znów odszedłeś ode mnie.

Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni, gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół. A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką -- drżeniem liści, które garną się do twoich rąk. Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu. I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nie tknięte, a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.

One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas. Paradoks odwracalny, bo może to my w nich tkwimy. Obrysowując palcem kontur własnego ciała, uwzględniamy pelargonię posadzoną nisko i klepsydrę zatkniętą u wezgłowia. Szept pochylonej brzozy, splot jej chłodnych korzeni, soczystą zieleń liści. I całując na dobranoc twoje czoło nad lewą brwią, myślę o niedużej kaplicy z drewnianym krzyżem w poprzek. Pachnie ziemia...

‹‹ 1 2 28 29 30 31 32 33 34 40 41 ››