Wiersze - Halina Poświatowska strona 33

Ty mily jesteś ślepy
więc cię nie winię
ale ja mialam dwoje oczu widzących
na nic
widzącymi oczami
nie dostrzegłam twojego serca
chwytnymi rękami
nie ujełam
i wymknęło mi się
jak ziemia bogu
żeby zataczac się po orbitach
samotności
i stałeś się odległy
jak Mleczna Droga
widna juz nocą tylko
bezsenna z chlodu.

uszyta ze słów
zapięta na guzik
tęsknota - przywarła ciasno
i teraz sprawdzam
pory dnia
odwracam rano
żeby zajrzeć w twoje oczy otwarte
dzień dobry mówię oczom
pochylona nad snem co odchodzi
końcem palców dotykam powiek
odpędzam sen

w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust.

zapach drażni - mówi: istniejesz
zapach drażni - roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem

zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz - że mam usta czerwone

- słonym smakiem nadpływa krew -

w tym cieniu jest tyle słońca
że mogę całe oczy
zanurzyć w złotym bogactwie
 
w tym deszczu
jest tyle pogody
że mogę wysuszyć
mokre przylgłe do policzków włosy
 
w tym dniu jest tyle przyszłości
że ręce toną po łokcie
więc rękoma pełnymi dnia
mówię - kocham

W zapachu konwalii goją się rany i otwierają się szczeliny w ziemi ziejące próżnią bez dna. Ziemia posiada określony kształt i masywność, ruch wokół własnej osi i dostojniejszy - ten wokół słońca, i jeszcze - ów bardziej skomplikowany wokół najzłotszej z gwiazd galaktyki. Nad jeziorami Mljetu wije się Mleczna Droga wąska i tak delikatna jak gdyby była wymoszczona puchem ptasim. W jeziorach Mljetu czarnych, bez dna, kołyszą się gwiazdy. W zapachu konwalii - otwie- rają się rany.

‹‹ 1 2 30 31 32 33 34 35 36 40 41 ››