zamiast deseru
po malutkim kawałeczku
zjadam twoje ciało
łakomie zlizuje
wszystkie słodkości
delektuje się smakiem
ciągle nienasycony
z radością
nad przepaścią
wirujemy
lunatyczny taniec nasz
odwieczny
ze śmiercią
pod rękę
księżycowe dzieci
w rytm przypływów
falujemy
wszechświat
rodzą się słońca
umierają
chaos;
gwiazdy spadają
w usta śpiących
spełnienie;
oto życie
czyste
dziewicze
niesplugawione społeczeństwem
niezwyrodniałe religią
prawdziwie boskie
jedyne
wpatrzony
w monitor
ślepiec
rozbiera
w myśli
kobietę
rysuje palcami
w powietrzu
kształt
nieznanego ciała
powoli...
by każdy szczegół
zapamiętać
na dłużej
potem czci
ten obraz
nocami
jak relikwię
świętą
nie dla odkupienia win...
dla siebie
dla miłości
tajemnicza
zmysłów zbawicielka
w innym świecie
bezszelestnie
zsuwa z siebie
sukienkę...
...
lecz nie jego
szept
gasi świece...
widziałem tysiące aniołów
zbuntowanych przeciw
totalitarnej władzy
Stworzyciela - Dyktatora
wszystkie
w równym rzędzie
na nowiutkich szubienicach
wisiały