Wiersze - Władysław Broniewski strona 20

Chciałbym czuć na mojej skroni
twoich miękkich włosów zwoje,
lilijowe ręce twoje
chciałbym czuć na mojej skroni.
Niech się głowa twoja skłoni,
niech całusem się upoję...
Chciałbym czuć na mojej skroni
twoich włosów miękkie zwoje.

Chciałbym tobie śpiewać pieśni,
serc wzajemne czując bicie,
z tobą prześnić całe życie,
tobie tylko śpiewać pieśni.
Zanim życia sen się prześni,
nim spoczniemy w wiecznym bycie,
chciałbym tobie śpiewać pieśni,
serc wzajemnych czując bicie.

*Nike*

Na morzach, na morzach dalekich,
ponad greckie woienne okręty,
na skrzydłach szeroko rozpiętych,
lekkich,
na dziobie wojennej nawy,
obrócona ku wiatrom twarzą,
tyś szumiała greckim żweglarzom
wichurą sławy!

Wiez szeroki, ust gorący oddech
na tyśięczne piersi wystarczał.

Potem niosiłaś zabitych na tarczach-
pięknych i młodych.

O! nie darmo skrwawiona twarz blada,
piersi nagie nie darmo miecz rozciął-
synów martwych nakrywa wolnością
Hellada.

***
Nike! wsród walki codziennej
straciliśmy z oczu Twą twarz.
W Paryżu na burcie kamiennej
przez wieki-kamienna-trwasz.

Miasto gniewną potrącasz stopą,
białe skrzydła do lotu się rwią
i przelata Twój wiatr Europą,
i szumią Twe morza krwią.

Ale nas nie przekuto na marmur,
nas nie porwał Twych skrzydeł wiew-
poprzez wieki biorą za darmo
naszą radość i pieśń, i krew.

My jesteśmy żołnierze bez sławy,
my nie znamy rachuby klęsk,
łańcuchami przykuci do nawy
obwozimy nasz ból i lęk.

Zeglujemy po falach Lety,
któż nam twardy ukaże grunt?
Nasze oczy- skryte sztylety!
Nasze serca-tłumiony bunt!

Ale gdzieś za tysięczną klęską
zakończymy nasz krwawy marsz:
będzieinny bój i zwycięstwo,
inna Grecja nas zdejmie z tarcz.

***

Przez morza słychać jęki rannych,
głuszone kolumn ciężkim krokiem,
a górą furkot bezustanny-
to samoloty nad Marokiem.

I znów wzniesione karabiny,
bagnetów ostrza mierzą w piersi,
czerwona krew przez żółte Chiny
do Indii i do Persji.

Po węgiel, naftę, sól i złoto
przez krew sięgają czyjeś ręce,
przybiera straszny zywy potok
i krwi wciąż więcej...krwi wciąż więcej...

O! Europo! Noc straszliwa!
Już sny nie zamkną Twoich żrenic.
Jak Magbet drżysz i krew obmywasz.
Patrz!- wzrósł bułgarski las szubienic.

W tysiącu miast, przez straże szpiegów,
po sen wój sięga trip nad Marną!
Patrz!- okręt przybył do Twych brzegów,
to"Kniaż Potiomkin" z flagą czarną.

O, drżyj! Już Wersal nie pomoże,
kolory flag ni ryk orkiestry:
kominów ręce wznosząc grożą-
Zagłębie, Baku, Ruhr,Manchester!

Juą nad Paryżem, nad Warszawą,
jak burza, leci groznym szykiem-
jej skrzydła szumią nową sławą
i nowych zwycięstw żada- Nike!

63

Ujazdowskiej już nie ma Alei,
została Golgota Męstwa.
Ja wykreślam Aleję Nadziei
i Most Zwycięstwa.

Ja nie jestem urbanistą, specem
od ustawiania cegły,
ale moje słowa dolecą
do Niepodległej.

Ockną się martwe ulice,
spojrzą milcząc:
Wolska, Krakowskie, Waliców,
Krucza, Wilcza,

skrwawiony łeb Żoliborza
padnie na tors Śródmieścia,
upiory szepną: "Może?
Wreszcie!...",

zarąbany wstanie Mokotów,
Praga, wielekroć krwawa,
nieugięte Wola z Ochotą...
Wierzcie: z orlim skrzydeł łopotem
zmartwychpowstanie WARSZAWA!

Adam

Wolę się wtulić w ciszę,
jak zmilkły dzwon,
bo przecież nie napiszę
tego co On.

Wolę nie kochać Maryli
(było ich wiele),
bo przecież od tamtej chwili
z nim to dzielę.

Nie wierzę w śmierć Ordona,
historia kłamie,
a przecież to ona, to ona
nas nie złamie.

Nie wierzę w Dziady i Duchy,
w nocne zaklęcia i czary,
a przecież to stamtąd podmuchy
naszej są miary!

Hej! pola malowane zbożem rozmaitem,
wam my wierni,
i z karabinem już nie nabitym
umrzemy gdzieś na ścierni.

Anka

Aniu, mówię na głos, ale cichutko, bo tak mi lepiej,
żeby się myśl najczulsza nie umknęła,
Aniu, już prawie rok, jak idą ślepi,
za tobą, któraś mi się umknęła.

Mówię na głos cichutko, cichuteńko,
żeby Ewa nie usłyszała:
stąd bliziutko, zamknięte okienko,
mogę przysiąc, że nie będzie słyszała.

Aniu, my stąd, z Juraty,
wybieraliśmy się Rzeką Wisłą
w światy, a może w Zaświaty,
no i nic z tego nie wyszło.

Anulu! Od kiedy ciebie nie ma,
podjąłem tym groźniej, tym śmielej
poemat,
z którego będzie Wesele!

Na naszej ziemi nie będzie Hiroszimy,
będą tańczyły topole i wierzby,
płockiej zimy my się nie boimy:
popłyną szkockie jesienne zmierzchy.

O tej Wiśle ja nie powiedziałem
tobie tego, com pragnął,
ale wierz mi, że naręczem całem
tobie wiersz by się ugiął i nagnął,

tobie będą sprawy się działy,
ty byłaś dla nich,
tobie będą słowiki śpiewały
w każdych doznaniach.

Zawsze pierwsza, choć nieżyjąca,
choć taka na pozór daleka,
jedyna spośród tysiąca -
a ojciec czeka...

‹‹ 1 2 17 18 19 20 21 22 23 40 41 ››