Wiersze - Jorge Luis Borges strona 4

Złoto Tygrysów - 1971

Wędrowało po księżycu dwóch ludzi.
Po nich byli inni. Bezradne są słowa
I sztuka, jej zmyślonych tworów mowa,
Wobec obrazu, co nam oczy łudzi.
Upojeni boską trwogą, zuchwali
Idą księżycem synowie Whitmana,
Przed nimi pustka dziewicza, nieznana,
Co przed Adamem była i trwa w dali.
Nie była ułudą miłość Endymiona,
Hipogryf, Wellsa osobliwy świat,
Który w pamięci przechowuję od lat.
Tych śmiałków teraz nosimy imiona.
Żyją chwilami szczęścia i odwagi
Wszyscy bez wyjątku ludzie na tej ziemi,
Dniem jak inne pospolitym zadziwieni,
Dniem pamiętnej Odysei i magii.
Luna - której szuka miłość odwieczna
Gdzieś na niebie, z obliczem zasępionym,
Wiedziona snem, pragnieniem niespełnionym ­-
Będzie ich pomnikiem: jedyna i wieczna.

Złoto Tygrysów - Cztery Cykle

Opowieści są cztery. Pierwsza, najdawniejsza, mówi o warownym grodzie, obleganym i bronionym przez mężnych ludzi. Obrońcy wiedzą, że ich walka jest daremna, a miasto wydane będzie na ogień i miecz; najsławniejszy z najeźdźców - Achilles - wie, iż przeznaczona mu jest śmierć, zanim nadejdzie zwycięstwo. Z upływem wieków nawarstwiały się ele­menty magii. Mówiono, że Helena Trojańska, dla której umierali wojownicy, była zaledwie cieniem, obłokiem piękna. Mówiono, że wielki koń, w które­go pustym wnętrzu ukryli się Grecy, także był ułudą. I być może nie Homer jako pierwszy z poetów opo­wiedział tę historię; w pamięci błądzą mi słowa, któ­re pozostawił po sobie ktoś, kto żył w XIV wieku: The borgh brittened and brent to brondes and askesl.
Dante Gabriel Rossetti w wyobraźni swej ujrzy los Troi przypieczętowany w chwili, gdy Parys zapło­nął miłością do Heleny; Yeats wybierze moment ze­spolenia Ledy z łabędziem, który był bogiem.
Inna opowieść, związana z pierwszą, mówi o po­wrocie. To historia Ulissesa, który przez dziesięć lat tułał się po niebezpiecznych morzach, zabłąkał się na wyspę czarów, a teraz wraca do swojej Itaki; to historia bogów Północy, którzy po zagładzie ziemi widzą, jak znów wyłania się z morza - zielona i lśnią­ca - i odnajdują rozrzucone w trawie figury szachów, ślad ich gry.
Trzecia opowieść mówi o poszukiwaniu. Można dostrzec w niej pewne warianty poprzedniej formy. Jazon i Złote Runo; trzydzieści ptaków Persa Farida al-Din Attara, które przebywają góry i morza, by spoj­rzeć w oblicze swego boga - Simurga - i widzą, że Simurg to każdy z nich i one wszystkie razem. Daw­niej wszelkie przedsięwzięcia wieńczył szczęśliwy ko­niec. Ktoś wreszcie wykradał zakazane złote jabłka; ktoś wreszcie zasługiwał na zdobycie Graala. Dziś poszukiwanie skazane jest na niepowodzenie. Kapitan Ahab odnajduje wieloryba, ale wieloryb go unicestwia; bohaterowie Jamesa lub Kafki mogą jedynie oczekiwać klęski. Jesteśmy tak ubodzy w odwagę i wiarę, że hap­py end stał się domeną technokracji. Potrafimy uwie­rzyć w piekło, w niebo uwierzyć nie możemy.
Ostatnia opowieść mówi o ofierze boga. Frygij­ski Attis sam się okalecza i zabija; Odyn, złożony w ofierze Odynowi - On sam Sobie samemu - dzie­więć pełnych nocy wisi na drzewie, zraniony włócz­nią; Chrystusa krzyżują Rzymianie.
Opowieści są cztery. Przez czas, jaki nam pozo­stał, będziemy je przeobrażać i snuć wciąż od nowa.

Złoto Tygrysów - Do Islandii

Ze wszystkich krain na tym pięknym świecie,
Co me ciało i cień jego znużyły,
Najodleglejsza jesteś i najbliższa,
Ultima Thule, Islandio okrętów,
Mozolnego pługa i wytrwałych wioseł,
Rozpostartych na morskim brzegu sieci,
I osobliwej poświaty wieczorów
Zastygłych, którą blade niebo zsyła
Od świtania, ziemio wichru, co szuka
Zagubionych żagli łodzi wikingów.
Ziemio święta, która byłaś pamięcią
Germanii, ty ocaliłaś jej mity
O szarym wilku z żelaznego lasu
I okręcie, przed którym drżą bogowie,
Sporządzonym z paznokci umarłych.
Islandio, śniłem o tobie bez końca
Od tamtego poranka, gdy mój ojciec
Dał dziecku, którym byłem i wciąż jestem,
Volsunga Saga, co po dziś dzień jeszcze
Mój mrok odczytuje z pomocą słownika.
Gdy ciało utrudzone jest człowiekiem,
Gdy żar dogasa, stając się popiołem,
Dobrze jest trwonić czas na studiowanie,
Zgłębiać umysłem to, co nieskończone.
Ja wybrałem twą mowę, tę łacinę
Północy, co ogarnęła równiny
I morza, echem rozbrzmiała w Bizancjum
I na dziewiczych kresach Ameryki.
Nigdy jej nie poznam, ale być może
Moją nagrodą jest poszukiwanie,
Nie zaś owoce roztropnie ukryte.
To samo wiedzą ci, co podpatrują
Bieg gwiazd lub rozplątują cyfr szeregi...
Tylko miłość, ślepa miłość, Islandia.

Złoto Tygrysów - Do Johna Keatsa

Od dnia narodzin aż do chwil ostatnich,
Które dla ciebie nadeszły zbyt wcześnie,
Jak los, co szczęście daje lub boleśnie
Rani, osaczało cię piękno w matni
Życia. Było w bladych, londyńskich świtach,
W czyimś głosie, w czyjejś twarzy nieznanej
I na śmiertelnych wargach ukochanej
Fanny Brawne, i w słownikach, i w mitach.
Ślepocie czasu wydarty na zawsze,
Spoczniesz w wieczności urn greckich i w śpiewie
Słowika. Jesteś wolny, jesteś zbiegiem,
Nic śladów twoich na ziemi nie zatrze.
Byłeś płomieniem. A dziś nie popiołem
Jesteś, lecz chwałą, pamięcią, żywiołem.

Złoto Tygrysów - Do kojota

Od stuleci przez piaski nieskończone
Rozległych pustyń przemykasz się skrycie,
Nocą tam słychać twe posępne wycie,
W dzień widać ślady kroków niezliczone.
Od stuleci? Cóż mówię. Przemijamy,
A ty trwasz poza czasem i nicością.
Jesteś czystym istnieniem. Tyś wiecznością,
A my rodzimy się i umieramy.
Twój głos był echem, nieledwie złudzeniem,
Gdzieś wśród bezkresnych piasków Arizony,
Gdzie wszystko jest bezkresem. Zagubiony,
Samotny głos twój dzisiaj jest wspomnieniem.
Bądź symbolem tej nocy niepojętym,
Jak twój obraz w lustrze wiersza zaklęty.

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 10 11 ››