Wiersze - Jonasz Kofta strona 27

Najpiękniejsze są miłości, których nie ma.

Najpiękniejsze są miłości, których nie ma.
Które jutro przyjdą albo nie.
Najpiękniejsze są miłości, których nie ma.
Światło z nieba nie wiadomo jak i gdzie.
(...) Najpiękniejsze są miłości, które były.
Są jak stare wino kiedy płynie czas.
Najpiękniejsze są miłości, które były.
Taka chwila przyjdzie na każdego z nas.

Nerwica w granicach normy

 
 
Nie wiem co się ze mną stało,
Nie wiem co się we mnie dzieje,
Wiem ktoś ma duszę i ciało,
Podobno ma jeszcze nadzieję,
Panie doktorze, dlaczego tak
Dlaczego tego mi brak?
Nie przeszkadzam panu, nie?
Przyszłam do pana, jak niejedna,
Pan jest tu po to, by wysłuchać mnie...
A te firanki to jedwab?
Mam usiąść, czy się położyć?
Nieważne, nie o to chodzi...
Zdrożało, za mało nie starcza,
Są buty, a nie w tym numerze,
Zmęczona sklepowa coś warczy,
Jaśminy zakwitły na skwerze,
W popychu w pośpiechu, w zaduchu,
Rajstopy ktoś podarł mi drutem,
Tak jakoś mi nie jest do śmiechu
I smutek i smutek i smutek.
Pan o tym wie, panie psychiatro,
Ten świat mi się zdaje potworny,
Ja wiem w życiu to nie ma tak łatwo,
Nerwica w granicach normy.

Kolejki, kolejki, w kolejkach,
Czy dają, co dają, gdzie dają,
Wśród tłumu, wyprana z rozumu,
Stanęłam, postałam nie mają,
Kto komu, gdzie komu do domu,
Mężowie i dzieci czekają,
Kupiłam!
Nie mówcie nikomu...
Powrotny bilet do raju,
Pan o tym wie, panie doktorze,
Kobieta to człowiek odporny,
Jest źle, czy pan na to pomoże?
Nerwica w granicach normy.
 
Czy to już wszystko, czy jest tak źle,
Czy to nas wszystkich dotyczy,
Czy mam się śmiać, czy ronić łzę,
Wśród tylu obiektywnych przyczyn,
Odnajdę, potrzymam, porzucę,
Mnie takie się żarty trzymają,
Pojadę, pożyję i wrócę,
Z raju przyjadę do kraju,
Mam szukać, odnajdę, porzucę,
Bo życie to flauty i sztormy,
Pojadę, pożyję i wrócę,
Nerwica w granicach normy.

Receptę dostałam od pana,
Doktorze, wystałam, dostałam,
Grzmotnęłam to wszystko do zlewu,
Bez gniewu, doktorze bez gniewu,
To życie jest moje, czy czyje?
Źródlanej się wody napiję,
A wtedy nadziejo mnie prowadź,
Jak trzeba to mogę zwariować.
Przeczekam, doczekam się formy,
Łagodna, liryczna diagnoza
Kliniczna:
Nerwica w granicach normy.

Niebo i ziemia

 
 
Gdy niebo staje się podłogą
Traci przejrzystość, błękit, duszę
Niebo bezkarnie deptać mogą
Tylko kretyni lub geniusze
Tyle już urzędniczych prób
Jak by z poezji zrobić krzesło
 
Zostawcie ziemi ciężar stóp
A niebu jego niebieskość

Opium

Śpimy pod mostem
Życie jest proste
Na wino zawsze starcza nam
Żyjemy obok
Jesteśmy sobą
Czy wiecie kto to jest kloszard?
Kloszard, to człowiek
Co rzekł raz sobie
Że chce być wolny, wolny jak ptak
Przestał się śpieszyć
Życie go cieszy
Na grzbiet wystarczy kilka szmat
 
Byłem bankierem
Ja, profesorem
Lecz chore wokół wszystko jest
Na co nam fikcja
Ważna pozycja
W śmietnikach znajdziesz
Co tylko chcesz
Wschodnie trucizny
To wszystko kpina
Jakby we Francji zabrakło wina
Co ich popycha?
Jaka przyczyna?
Jakby we Francji zabrakło wina
Jaka przyczyna?
Jaka cholera?
Powiem Ci. Pycha, albo kariera
Za życia kłamstwo
Zawsze się płaci
Biedni oszuści, degeneraci
Żyją nerwowo
Czy też za łatwo
Jakby we Francji wina zabrakło
Palę te różne wschodnie koszmary
Nam to nie grozi
Nie grozi, stary
Śpimy pod mostem
Życie jest proste
Niczego nie potrzeba nam
Kawałek chleba
Kawałek nieba
Kloszard to jest największy pan
 
Kloszard, to człowiek
Co rzekł raz sobie
Że chce być wolny
Wolny jak ptak
Przestał się śpieszyć
Życie go cieszy
To nic trudnego, spróbuj tak

Ostinatio Determinare I

Wiatr
Jaki wiatr
W kurtynę nocy dmie

Na pustej scenie
Ciemne przestrzenie
Zaraz pochłoną mnie

Dal
Jaką dal
Skrywa szkarłatny zmierzch

By ją odnaleźć
Muszę oszaleć
Pobiegnę tam gdzie kres

Nagły zachód słońca
Słońca wschód
Odmierzę tańczącą
Parą nóg
Po to tańczę, tańczę
Poprzez mrok
By ukoić istnienia głód

Wiatr
Jaki wiatr
Niesie świetlisty pył

Słońca, księżyce
Domy, ulice
Pędzą kontury brył

Dal
Jaką dal
Kryje kulisa mgły

Na wielkiej scenie
Jedno istnienie
I dekoracji zgrzyt

Uwięziona w czasie
Wyrwę sie
Przez kolczasty zasiek

Będę biec
Zgubię, zgubię pogoń
Zmylę ślad
I nie znajdzie mnie
Moja śmierć

‹‹ 1 2 24 25 26 27 28 29 30 ››