Pieśń: Fatum
Pieśń:Fatum
Wybuchają na mostach twoje oczy
i opadają łzy i poręcze
deszczem koliste i do rzeki
O, brzegi – dopełnienie poziome
i wy dzbany na połów
A kiedy wieczór się zbliża
pora na hymny i sprawiedliwe łupy
zdumienie głupców nie ma chrzestnych rodziców
Wtedy odpadają dna u dzbanów
- na drugi połów
Często wylewy wielkie niespodziewane
na wszystkie moje metropolie paniczne
i nie wiedziałem co czynić atoli owo lubiłem
Były to sądzę wiatry spadłe z gór
wielkie naloty wiatrów na morza
na pogubienie żagla a ten nie płacze
Była to powiem bujność zniewalająca
jak wylew trzody szeroko na wzgórza
na pogubienie pasterza a ten nie płacze
Było to krzyczę otwieranie się drzew
otwieranie się przepastne gałęzi na niebo
na pogubienie ogrodu a ten nie płacze
Pieśń: Płakanie
Nad górami gazela ma czoło i podróż
co ja mam
Nad katedrą obłok ma czoło i podróż
co ja mam
Nad lasami ogień ma czoło i podróż
co ja mam
Mam ciebie przy boku jak w boku nóż
i tak cię obnoszę:
po górach katedrach i lasach
O
Mówię do siebie ciągle: dużo płakałem
dużo kampanie ognia mnie gnały
chłonąłem wszystko jak tyfus mówię do siebie
Niekiedy spocząć marzyłem dosyć już basta
ale nie dla mnie muza krużganków i syta
nietyfusowa muza pod lipą krużganka
Pieśń: Przedostatnia
Pieśń: Przedostatnia
Wiem choć może nie wiem wspaniale
żyć będę młodo tak już wiem
to przedtem raz jeszcze wolałbym
obrócić się dookoła nie w proch
a dookoła są prochy i one mnie mają
i śnieg mnie sypie który nie mąka
ani worek róż jest żaden więc czym
więc dookoła są prochy opadające
na moja głowę wędrująca wzwyż
cicho i ładnie j jakby opadł śnieg
Tak na mnie przyszło osypywanie
i to jest podróż z ostatnich ja wiem
więc przedtem raz jeszcze wolałbym
podróżować miłośnie nie w proch
a miłosne są prochy i one mnie maja
i inni mnie kaleczą którzy nie róże
ani piękne i wierne zwierzęta więc czym
więc miłosne są prochy mówiące
- błogosławiony między nami ten młody
tylko jego brakowało na do uroczego
towarzystwa –
Czy tylko po to
Czy tylko po to jedynie
pielęgnuję ogród serca i drogi noszę jak stopy
wędrując i płacząc ale za to nie gnijąc
wędrując i płacząc ale za to nie gnijąc
choć ziemia wysysa mi pięty ale za to nie gnijąc?
Pieśń: Trzynaście Linijek
Odchodzę a patrzę jak powracam już
a powracam cię z lasów bukolicznych
wokół
z posłania paproci posłanie co noc
z oddechu i z nozdrzy ze stoisk żywicy
jak biała i dumna powitalna twa suknia
i z morza falicznie bo takie jest morze
z pogody i statków a z burzy jest tratwa
i z wody słodkiej modlenie o deszcz
jak biała i dumna powitalna twa suknia
i z nieba tam klangor tych żurawi
układność
dostojność odlotu a mnie to powracać
jak jest na początku tak było i teraz
i z fioła mojego samego no cóż
O
We fiole pisałem wiersze cierpliwie i
długo
a sam byłem środek fioła złoto wiersza
ale czy można inaczej wygoić siebie
Czy można inaczej dorosnąć niż
umiłowaniem
umiłowaniem dali i chwili świeżej co
krok
a która nie jest padlina w sypialni
i willach
Czy można inaczej uprawiać kult
niż stopy swojej ta jest kadzidło i mirra
i ją całować uprawiać żeby
nieskazitelna
czy można jeszcze inaczej odkupić
siebie
Piosenka dla juniora i jego gitary
Gdy pokłócisz się z dziewczyną
(Nie życzę ci, lecz różnie jest),
Nie chciej zaraz marnie ginąć;
Zaufaj mi przekonasz się:
Skocz w pudło gitary
I tam rozłóż się obozem.
Skocz w pudło gitary,
Ratunkowym ona kołem.
Przeczekaj nachalną nawałnicę,
Wyjdź potem ze słońcem na ulice!
Gdy ci będzie jakoś nie tak
(Nie życzę ci, lecz różnie jest),
Gdy ta słynna smuga cienie
Przypęta się, przerazi cię:
Skocz w pudło gitary
I tam rozłóż się obozem.
Skocz w pudło gitary,
Ratunkowym ona kołem.
Przeczekaj nachalną nawałnicę,
Wyjdź potem ze słońcem na ulice!
Aż cię znowu noc dopadnie
(Nie życzę ci, lecz różnie jest),
Ciemny Bóg się tobą zajmie,
Lecz wtedy ty wywijasz się:
Skocz w pudło gitary
I tam rozłóż się obozem.
Skocz w pudło gitary,
Ratunkowym ona kołem.
Przeczekaj nachalną nawałnicę,
Wyjdź potem ze słońcem na ulice!
I pomóż słońcu!
I pomóż słońcu!
I pomóż słońcu lśnić!