Wiersze - Miron Białoszewski strona 7

Przesłuchy

Co pani
zwariowała
na suficie
i pupu - ku
i pupu - ku

Łapię szczotkę za sztuczny kij
i walę w górę.
I nic.
Nasłuchuję.
I nic.
Wylatuję. Aż wstyd.
To nie ona.
Ucho do ścian.
Po piętrach.
Tu?
Nie.
Tu?
Tam.
I tam.
Dom.
Cały.
Sam.
Mgła.

Przypomnienie sobie zwierzenia siostry siostrze sanatorium

pan Paniec mnie klepnął prawda
potem mnie przepraszał
skąd mu się to wzięło
że klepnął
tak się zdziwiłem
i ten pan co z nim jest był przy tym
był po prostu zdziwiony
tym klepnięciem
aż mecenas przychodził
w tej sprawie
tego klepnięcia
co się jemu stało
tłumaczył
chyba mu się zdawało

Romans z konkretem

wtem
miłość
ku komu? ku komu?

nogami uginany
na odwrót klęczek
krzesłu
pierwszemu
zwierzam
i jest wzruszenie
i wspólne zgięcie
i teraz to ty
o krzesło
kocham cię
krzesło
kocham cię
i to jest miłość tragiczna
bo już jest
zaczajenie zdradzonego oprócz krzesła
wypatrzy
wyjrzy mnie będzie wyglądało
zemści się

zdradziłem? ... ?
zdradziłem:
mści się
wyjrzała - oprócz krzesła -
zdradzona

reszta świata
wygląda
wygląda nie dla mnie

Rwanie się w gościach do czegoś

przypomniejący się być w sielankościach
zrywam
się
z łańcucha
z nagła ganku
wystep w niebo, drzewo
zanim mamy niemojej i moje
- ja mam czego być do niczego
a wy do niczego bez wszystkiego
ja bez niczego do wszystkiego
na chwilę nieba, drzewa
przed ich mi zdoniczegowieniem

Rzeczywistość nieustalona

Skrojone według jednego manekina
połyski przechodniów.

Kubistyczne lustra
po guzikach
po morzach.

Ziarno rdzy na nowy kolor
starej szuflady.

Ściany zmieniające skórę jak węże.
Gruby kurz
który rośnie
pokoleniami szarych baranków.

Wypozyczalnia sennych przeżyć
czyli druga historia świata.

‹‹ 1 2 4 5 6 7 8 9 10 ››