Mój testament śpiącego
ciemny negatyw pokoju
z którego wypadła
jedna dzienna rzeźba
mój negatyw
ze mną
wysypanym w różne kąty
ta pusta moja małżowina
pomnik na łóżku
ach gdyby tak parę wieńców bibułowych
garnków
głogów
i parasoli pod mżeniem nocy
jeszcze ileś razy
pozlepiam swoje kredy
gipsy
w coraz to gorsze formy i ślimaki
a w koncu naprawdę
wylecę ze skorupy
więc naprawdę
pamiętajcie
parasol
My rozgwiazdy
To nie tylko
zgubione włosy.
Opuszczone miejsce
często boli.
Mnożymy się
ucięci
tęsknotami.
--
Jesteśmy rozgwiazdami.
--
Nie odgrodzeni od niczego.
Rozgubieni.
Nadwołkowyjskiej nocy liczba pojedyncza
Ucho wilka wyło do wiatru.
Starocerkiewna pogoda.
Huśtały się lisy
między górami
szło
szkło
niebieskiej góry
w gwiazd żółć
kropił:
nocleg
sowa
niestałość
otwarty dół miejsc
do Wołkowyji
do do -
i na -
rzecza
dna
zastałej
odmiany:
włk
włka
Niecierpliwość
popycham ludzi rzeczy popędzam
skracają mi się skracają
aż ich nie ma
biada mojej uwadze krótkostki życia
Obierzyny I
i odejmować słowa od rzeczy
nie maleją
im nie ubywa
a odarte ze skóry
nieczułej długim wymawianiem
owoce!
o one!
oblewające się początkiem
o warzywa!
którym przybywa na wagach
o słowa!
wam
przypływa
rzecz