Wiersze - Miron Białoszewski strona 5

Mój testament śpiącego

ciemny negatyw pokoju
z którego wypadła
jedna dzienna rzeźba

mój negatyw
ze mną
wysypanym w różne kąty
ta pusta moja małżowina
pomnik na łóżku

ach gdyby tak parę wieńców bibułowych
garnków
głogów
i parasoli pod mżeniem nocy

jeszcze ileś razy
pozlepiam swoje kredy
gipsy
w coraz to gorsze formy i ślimaki
a w koncu naprawdę
wylecę ze skorupy
więc naprawdę
pamiętajcie
parasol

My rozgwiazdy

To nie tylko
zgubione włosy.

Opuszczone miejsce
często boli.

Mnożymy się
ucięci
tęsknotami.
--
Jesteśmy rozgwiazdami.
--
Nie odgrodzeni od niczego.
Rozgubieni.

Nadwołkowyjskiej nocy liczba pojedyncza

Ucho wilka wyło do wiatru.
Starocerkiewna pogoda.
Huśtały się lisy
między górami
szło
szkło
niebieskiej góry
w gwiazd żółć
kropił:
nocleg
sowa
niestałość
otwarty dół miejsc
do Wołkowyji
do do -
i na -
rzecza
dna
zastałej
odmiany:
włk
włka

Niecierpliwość

popycham ludzi rzeczy popędzam
skracają mi się skracają
aż ich nie ma

biada mojej uwadze krótkostki życia

Obierzyny I

i odejmować słowa od rzeczy
nie maleją
im nie ubywa
a odarte ze skóry
nieczułej długim wymawianiem
owoce!
o one!
oblewające się początkiem
o warzywa!
którym przybywa na wagach
o słowa!
wam
przypływa
rzecz

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ››