Wiersze - Miron Białoszewski strona 10

Z kolejowych przypadków

w przedziale szarym
takt wybija
siedmiu nie-braci śpiących

przebudziłem się ósmy
obcy

w szybie klawiatura ciemna
mgła na grubość tłumu
to chmura bezsenna
koncertuje
i jakże wielki odgłos nieba

chyłkiem tych siedmiu
chyłkiem drzew
o harmonii brzasku

i moja z tymi harmonia
grająca pokrewieństwo forma

i widnokrąg
rozciąga się do nas
w stronę swoją
jak instrument
zwany harmonią

Z niepamiętnika?

W lecie nie zamiatają, nie pamiętam;
to skąd teraz nagle świtkiem słyszę
miotłą po chodniku placu z łóżka
gospodyni domu
- jak ich teraz nazywają?
- pani He. K.-owa się zastanowiła
- jakoś dobrodziejka domu?...

Zbudowani, sklocowani

Wznosi
się
my
z dołu i popiołu.
W dole świeci
ukos
po folwarku.

Moloch
dziś niebieski.

Dojeżdżali, dojeżdżali.

Ja leżę osobno.
Oni zdobywają.
Zdobywali.
Zmrowili.
Babiloniarz.
od ogona-city.

Ze spacernika

Idę, skrecam głowę do kilku gór
Milicjanci mnie podejrzewają stoją
w cieniu elipsy Senatorskiej
wnikam w tyły, środki zabudów
oglądam, oni mnie, przez nie
wynikam oni wynikają
ale nie jak to bywało w okrą-
glaku (Nowotki), w tuneliku Zakroczymskiej:
- co pan tu robi?
- oglądam
- teraz?
- tak
- to dziwne
- śpię w dzień
- teoretycznie to jest możliwe
no tak tyle że mnie przy-
łapali na praktyce stąd
całość mojej możliwości tego

Życia sam zapach

ja
jawa
owiędła na płask
oddalonych punktów
pstrość
czyli
je
łączy
sproszy
skreśli
bezwonny stan
a to znaczy ruch
a to wzruszyć
coś z pamięci oddechu:
krążenie
rytm rozkręcony na kwiat
rozgałęziacz pojęć zielonych
bujna kulistość
toczona zwąchań
struktura
każe stąd-dotąd zjawisko
wdech! zaklockowanie!
zamknąć w zamknąć
kryształy
w przezroczyście jedno słońce
zmysłu
nosa

‹‹ 1 2 7 8 9 10