Zazdrość
Nie zazdroszczę tej młodej dziewusze,
biegnącej z pięknym chłopcem, co się o nią stara,
najwidoczniej żyć nie mogąc bez niej.
Ale zazdrość rozdziera mi duszę,
jak widzę córkę z matką, kochaneczką starą,
gdy - niewspółczesne - z wolna przechodzą przez jezdnię...
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Zdobycz
W gęstej puszczy przez gęste parowy
Biegnie letni gronostaj piaskowy,
Szuka łupu, samotnie, odważnie.
To nie jary, to miejskie ulice -
Nie gronostaj, dziewczę śniadolice,
Kształt samiczy w sukni ciasnym jarzmie.
Dąży z celem, na przełaj i chytrze.
Choćby anioł zagrał jej na cytrze,
Nie przystanie, nie spojrzy, skupiona.
Łokciem bodzie przeszkody natrętne
I dysząca, z przyspieszonym tętnem
Sunie, głowę wtulając w ramiona.
Doświadczona w tajnikach Warszawy,
W lewo, prawo patrzy na wystawy,
Dłoń zaciska z ciepłą, srebrną piątką.
Choćby żebrak padł jej płazem do nóg,
Nie daruje, nie odda nikomu,
Konsekwentna jak prawe zwierzątko.
Srebrny pieniądz - grzech czy praca krwawa?
Rzecz nie nasza. Jej sekret, jej sprawa.
Ten bieg naprzód, nie spacer to płochy!
Ostrym wzrokiem śledzi w okien głębi
Pary pończoch: cielistych, gołębich -
I kupuje. Zdobywa pończochy!
Zachłannością leśnej puszczy bliska
Łup drapieżnie do piersi przyciska
Wraca. Serce spełnieniem nasyca.
W górze błyszczą rozrzucone smugi
Chmur jedwabnych, migdałowych, długich,
Gwiazda z pończoch pod lampą księżyca.
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Zdrowe miejsce
Szczęśnie gwizdały kosy dziś za oknem,
Na drzewie czystem, jasnem i zielonem -
Miejscu nietkniętem w zapaleniu ropnem -
W chorobie - wojnie przeokropne...
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Zeszłoroczne śniegi
Gdzie zeszłoroczne śniegi? Chcecie, to wam powiem.
Na szczytach, het! na turniach pod nieba ołowiem.
w szczelinach, w skalnych ranach piargami pokrytych
leżą kamienne, szare jak grobowe płyty.
Wiatr nad nimi przepływa, przechylając głowę,
siwą z chmur peleryną miotając po iebie.
Gdzie zeszłoroczne śniegi? Niebieskie? Różowe?
Śmierć ich strzeże jak skarbu w niedostępnym żlebie...
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Zgubiony tancerz
zwiędły suknie i wachlarz z piór strusich
czas opada jak chmura szarańczy
wszystko kończy się prędzej niż musi
gra muzyka lecz nie ma z kim taczyć
tancerz miły odszedł w dalszą drogę
gdzie jest nie wiem ani wy nie wiecie
jeśli tu go odszukać nie mogę
jakże znajdę go w wielkim wszechświecie
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska