Wiersze - Konstanty Ildefons Gałczyński strona 6

Brzydkie Oczy

Zobaczyłem i zadrżałem,
jeszcze takich nie widziałem:
brzydkie -

patrzą jakoś tak daleko,
że zielone, to co z tego:
brzydkie.

Nie rozumiem: dzień się toczy,
ja wciąż widzę twoje oczy 
brzydkie -

do niczego niepodobne,
takie brzydkie, niech gęś kopnie,
brzydkie.

refren: 

W twoich oczach, kochana, jedyna,
coś być musi, napewno coś masz,
chcę zapomnieć i nie zapominam,
ciągle widzę i oczy, i twarz.

Choćbym świat cały wkoło przemierzył,
choćbym szukał już sam nie wiem gdzie,
od twych brzydkich nie znajdę piękniejszych
i tak rzewnych i wiernych jak twe.

I zmieniłem w końcu zdanie,
widzę, że są niesłychanie
piękne -

twoje oczy jak dwie świeczki,
twoje oczy jak gwiazdeczki
piękne.

Twoje oczy wszystko wiedzę,
twoje oczy dla mnie świeca
piękne;

każdy wieczór taki miły, 
nad mym życiem się schyliły -
piękne.

refren: 

W twoich oczach, kochana, jedyn,
coś być musi, na pewno coś masz,
chcę zapomnieć i nie zapominam,
ciągle widzę i oczy, i twarz.

Choćbym świat cały wkoło przemierzył,
choćbym szukał już sam nie wiem gdzie,
od twych pięknych nie znajdę piękniejszych
i tak rzewnych, i wiernych jak twe.

Budka z papierosami

Budka. Lampka naftowa.
Pod lamką piękna wdowa.

Przyszedł facet w szaliku:
- Proszę paczkę \"Górników\".

Dziękuję. Niesłychanie!
A ten kwiat? To dla pani.-

Facet jest romansowy.
Traci głowę dla wdowy.

Serce mu głośno bije.
Cóż, zakochał się klient.

Co wieczór jak ptak leci.
To chałwa. To bukiecik.

Oboje jeszcze młodzi.
A księżyc właśnie wschodzi.

Dlaczego Ogórek Nie Śpiewa

Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.

Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.

Lecz jeśli pragnie? Gorąco !
Jak dotąd nikt, Jak skowronek.
Jeżeli w słoju nocą
łzy przelawa zielone?

Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.

Dwaj maturzyści

Gdy księżyc stęchłym \"Siodłem\"
złe miejskie niebo wyczyści,
wychodzą na głupi spacer
dwaj maturzyści.

Postacie prawie bliźniacze
jak wałek podobny do wałka,
przystajac, jeden zapłaczem
a drugi załka:

Bo cóż, że skończyli szkoły,
cóz,że w kieszeniech matury?
Jeden z nich niewesoły,
drugi ponury.

Dzień cały stukali-pukali - 
niestety: wszystko zajęte...
Żebyż choć zostać kelnerem
lub konfidentem!

Nazajutrz, kiedy sie ściemni,
bez celu znów i korzyści
w noc ciemną wyjdą jak cienie
dwaj maturzyści.

Dyrektor i Pomnik\" 

Pewien osioł, co myślał o sobie bógwico 
i bógwico sobie wyobrażał, 
jednego razu, idąc ulicą, 
spotkał Rzeźbiarza; 

i tak do niego: \"O, chyba 
sam Jowisz tu pana niesie 
świetnie, żem pana przydybał, 
zrobi pan moje popiersie; 

żeby, pan wie, z mojej gęby 
blask taki bił i dowcip, 
no, krótko mówiąc, żebym 
przyszedł do potomności. 

Najlepiej, wie pan, w marmurze, 
nie, nie w marmurze, w granicie, 
bo granit trwa jeszcze dłużej, 
w granicie to znakomicie. 

A może spiż? Co pan mniema, 
żeby tak, panie, ze spiżu? 
Wiedziałem przed laty trzema 
coś takiego w tym... e... w Paryżu: 

Przedmieście. Pnie się powoik. 
Cisza. Igraszki słońca. 
A tors, panie, stoi i stoi, 
a pod nim kolumna Jońska; 

dalej maliny i woda, 
o, fotografię mam tu. 
A może po prostu ze złota, 
a oczy z wielkich brylantów? 

Mistrz, niech pan się postara, 
nie będę zwlekał z zapłatą. 
A może w chmurach z gitarą? 
Mistrzu, ach, co pan na to ?\"

Rzeźbiarz tak odparł: \" Pomału! 
Wszystkie projekty są dobre, 
tylko że brak materiału 
to Dyrektorze, problem; 

bo jeśli chodzi o pana 
to takiego szukaj ze świecą. 
Rzecz musi być wychuchana, 
a nie tak, żeby byleco. 

Ja mam dla pana materiał, 
co nie ma go w żadnym sklepie\". 
\"Przepraszam, jaki materiał?\" 
\"Przyjdzie zima, śnieg spadnie, to pana ulepię\"

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 13 14 ››