Wiersze - Konstanty Ildefons Gałczyński strona 14

Wróci wiosna, baronowo

Mówisz, że cię miłość mierzi,
zmierź mnie sobie, wołasz, zmierź!
Spójrz, powiadasz, to są piersi?
kogóż natchnie taka pierś?

A ja twierdzę: - Baronowo,
wkrótce minie zima,
a z wiosną zaczną się na nowo
nasze słodkie TRULLA LA.

Znowu będę twój Don Diego,
znowu księżyc, znowu bzy,
jak u Pawła Żeraldiego
sitwa zmysłów: \"Ja i TY\".

I nie powie stary baron
więcej do mnie paszoł won,
nie wypchnie na bruk z gitarą,
bowiem w grobie leży on.

Czarna kryje go pydżama,
biedak gonił resztką sił,
tak jak stał, w salonie zamarzł,
bo lufcik otwarty był.

Zły baronie, dobrze tak ci!
chciałeś naszą miłość zgnieść,
nasze słodkie koci-łapci,
że tak powiem, naszą płeć.

Na złość tobie wiosną Amor,
co sekrety różne zna,
ukołysze nas tak samo
w tym najsłodszym TRULLA LA.

Aktualnie jeszcze zima
(jakże nie lubimy zim!)
nasze zmysły w karbach trzyma
i rozkwitnąć nie da im;

ba, przez całą Europę,
zimno! krzyczy dziad i wnuk.
I zawieszam się jak sopel
pod okapem twoich nóg.

Lecz si? nie martw, baronowo,
już przemija zima zła,
rozpoczniemy ach! na nowo
nasze słodkie TRULLA LA.

Dziś widziałem, to nie farsa
(Dosyć mamy takich fars!),
jak jamniczek twój zamarzał,
\"ziuziu\" krzyczał, łkał i marzł;

więc go wziąłem na rączyny,
owinąłem w ciepły puch.
O, jamniczku mój jedyny,
wycierpiałeś się za dwóch!

Na pierś moją marmurową
chodź, jamniczku, gdy ci źle.
A ty właśnie, baronowo,
swym jamniczkiem zowiesz mnie.

Czemu dni wesołe nie są,
czemu z oka płynie łza?
Cierpliwości, baronesso,
jeszcze miesiąc, jeszcze dwa,

a powrócą nasze święta
(jak najprędzej pragnąłbym),
szał zmysłowy się rozpęta,
huknie harfa: rym cym cym,

i pochłonie przepych kanap
purpurowe serca dwa.
w górę uszy, ukochana,
TRULLA, TRULLA, TRULLA LA.

Z Antologii Infernalnej

Jeden pan czytał Platona
i przestał wierzyć w piekło.
Rzekła do niego żona:
Coś cię, Alojzy, urzeklo.

Popatrz, żyjemy razem.
Ja wierze. I mama wierzy.
Uwierz i ty, bo odrazę
wzbudzasz pośród młodzieży.

Ale Alojzy się uparł
i choć potłukła talerze,
on pianą toczył i tupał,
i krzyczał: Nie, nie uwierzę.

Więc ona, niby ta pani,
jęła się innych sposobów:
Już ja ci, wcielenie drani,
dam ci, powiada, bobu.

Tu oszalała żona
roztłukła osiem talerzy.
Więc pan przestał czytać Platona
i znowu w piekło uwierzył.

Życzliwy i Kolega

Czym ja się karmię
pyta mnie pani?
Ostatnio stale
anonimami.

Piszą i piszą
liścik po liście
anonimaści,
anonimiści;

Jeden wygraża,
drugi ostrzega
dzisiaj: \"Życzliwy\",
jutro: \" Kolega\",

Pojutrze znowu 
nowy ekspresik:
\"Prawdziy Polak\"
albo \"Rówieśnik\",

\"Sobieski\", względnie
\"Biała Panienka\"
i: \"Czarny Piotruś\",
i: \"Czarna Ręka\" -

że świętym gniewiem
naród się trzęsie,
że coś tam w \"Szpilkach\",
że coś tam w \"Gęsi\"

że głuchy pomruk
idzie w narodzie
i że kijami, 
i że po mordzie.

A ja te listy, 
Drogi Eryczku
wieszam na takim
ślicznym haczyczku -

i kiedy rankiem
odemknę ślepki,
natychmiast zdążam
do tej izdebki,

wygodnie siadam,
marzę o gwiazdach
i o anonimistach, 
i o anonimastach.

Potem dla zdrowia
otworu mego:
z wierzchy \"Życzliwym\" ,
głębiej \"Kolegą\".

‹‹ 1 2 11 12 13 14