Serenada
Marijetto, Marijetto,
pozapalaj kandelabry:
całą hurną, całą zgrają
już idziemy pod twój dom;
już szumimy przez bulwary,
z bałałajkami przez bulwary,
Marijetto, Marijetto,
a na każdej osiem wstąg:
Jedna wstęga zielona,
druga wstęga czerwona
jak twe oczy zielone,
jak twe usta czerwone;
trzecia wstęga złocista,
czwarta wstęga srebrzysta,
szósta biała jak dzień;
siódma wstęga z purpury,
ósma wstęga pod chmury,
bo z muzyką pod chmury,
przez bulwary w twą sień!
Serwus, Madonna
Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dźwięczy jak wieża studzwonna,
Ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę -
serwus, madonna.
Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniących wysoko
i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna,
tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol -
serwus, madonna.
Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
albowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna.
Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie -
serwus, madonna.
To ty jesteś, przybrana w złociste kaczeńce,
kwiaty mego dzieciństwa, ty cicha i wonna -
że rosa brud obmyje z rąk, splatam ci wieńce -
serwus, madonna.
Nie gardź wiankiem poety, łotra i łobuza;
znają mnie redaktorzy, zna policja konna,
a tyś jest matka moja, kachanka i muza -
serwus, madonna.
Siódme niebo
Zima była, gdy wysiadłem z autobusu
i rzuciłem się w twoje ramiona,
i twych włosów, twych wieczornych włosów
ogarnęła mnie woń niezmierzona.
Księżyc zniżył się, błysnął nad klamką,
potem odszedł i wplątał się w drzewo.
Pierścień nocy nad nami się zamknął
i zaczęło się siódme niebo.
Śliczne LILIJE !
\"Zbrodnia to niesłychana,
pani zabiła pana;
zabiwszy grzebie w gaju,
na łączce przy ruczaju,
grób Hliją zasiewa\",
a jeszcze w dodatku śpiewa!
.........................
Takie utwory Wieszcza
dzieciom się w książkach zamieszcza!!!
Śmierć poety
Nie pomogły zastrzyki,
recenzje i pomniki
ni kwaśne mleko:
Przyszedł szarlatan - szuja,
opukał go, pobujał:
-Dementia praecox.
Toż radość była w domu,
nareszcie koniec sromu,
skończony kłopot !
Dozorca śmiał się setnie:
-Zaraz mu nitkę przetnie
panna Atropos.
Żona klaskała w dłonie:
-Ach, przecie nadszedł koniec
pijackich orgii.
Bólów miałam nie mało,
nareszcie twoje ciało
wezmą do morgi.
Wszyscy stanęli kołem
z czołem bardzo wesołem:
Prasa, kuzyni;
i szacowne to grono
orzekło unisono:
-Dobrze tak świni!
Po co dziewki uwodził,
nocą domy nachodził,
sen rwąc dzieciątek;
i po co \"Pod Zegarem\"
lał w brzucho wino stare
świątek i piątek?
Zna go dobrze Warszawa:
Pożyczał-nie oddawał,
nasienie drańskie;
a \"poetyczne dale\"
to były te skandale
w \"Małej Ziemiańskiej\".
Dobrze ci, stary draniu,
za grzechy nad otchłanią
inferna zwisasz.
Najprzód gwiazdy i róże,
potem stołek w cenzurze-
sprzedajny pisarz!
Tak to nadobne grono
radziło unisono
w śmiertelnej sali.
A że lico miał bladsze
orzekli:-Pewnie nadszedł
koniec kanalii.
Zapachniały zefiry,
brzękły potrójne liry,
pierzchnęła tłuszcza.
Serce alkoholowe
unieśli aniołowie
na złotych bluszczach.