Wiersze - Kazimierz Przerwa-Tetmajer strona 41

Zmartwychwstały

 
Spokojność senna i milczenie
w srebrnej melodii księżycowej
na nieskończone szły przestrzenie,
ciche na wzgórzach snując cienie
i zatapiając się w parowy.
 
Wysoko kędyś po gór zboczy
księżyc złociste słał mgławice
płynąc w otęczy mgieł przezroczej
i po odległej mórz roztoczy
wiódł tęskne, lśniące swe źrenice.
 
Świat w nocnym chylił się omdleniu
w zadumy sennej głuche tonie
i tylko kwiaty w zwiewnym tchnieniu
błyszczącym w nieba zamyśleniu
dalekim gwiazdom słały wonie.
 
I była cisza i pustkowie
dokoła grobu w ścianie skalnej;
posnęli twardym snem stróżowie,
wziąwszy swe tarcze za wezgłowie,
z grot dzirytów błyszczał stalny.
 
Wtem wieko z głazu wstecz opadło
i na księżyca światło białe
z twarzą śmiertelnie wyszedł zbladłą
Chrystus owity w prześcieradło
i o grobową wsparł się skałę.
 
I jakby odchodziły owe
moce, co Go zbudziły w grobie,
pochylił z wolna na pierś głowę
i siadł na wieko grobowcowe,
czoło swe kryjąc w dłonie obie.
 
Na jego barki i na włosy
padała jasność złotą smugą
i kilka kropel świetlnej rosy
rzucały nań naskalne wrzosy...
siedział i patrzał w pustkę długo.
 
Na ciemnym niebie gwiazdy zbladły
a skraj się wschodu już zabiela,
On jeszcze siedział w sen zapadły
i na zroszoną ziemię padły
dwie gorzkie łzy Odkupiciela.
 

Źródło

 
O źródło, źródlo, źródło smutne,
źródło wśród czarnych drzew i jarów - -
gdy wzrosły drzewa, siłą rzutne,
patrzyli ludzie, podziwiali,
jak się w konarach słońce pali,
jakie w nich szumią pieśni czarów,
jaki cud cienia ich ochłody -
a źródła stały smutne wody,
o źródło, źródło, źródło smutne!...
 
O źródło, źródło, źródło smutne,
rosły nad tobą śliczne kwiaty,
setką kolorów bałamutne,
jakby w jarmarkach tęcz przekrasnych -
ludzie w nich gwiazd szukali jasnych,
patrzyli na nie, jak na rkaty,
przez które w rajskie iść ogrody -
a źródła stały smutne wody,
o źródło, źródło, źródło smutne!...
 
O źrodło , źródło, źródło smutne,
kwitły nad tobą plenne zbożna,
plonem żywiących ziarn rozrzutne,
karmiące wokół rzesze głodne,
rzesze w błogosławiństwa płodne,
bo w zbożu ręka była Boż,a
żywiąca ludy i narody,
a źródła stały smutne wody,
o źródło, źródło, źródło smutne!...
 
O źródło, źródło, źródło smutne,
nadeszły takie późnie czasy,
że wichry srogie i zawrotne
złamały chłodne, śpiewne lasy
i piaski zasypały kwiaty,
co raju zdały się podwórzem,
a z niebios ognia spadły płaty
szuszą spaliły grunt pod zbożem -
nic nie ptrzetrwało tej pogody,
lecz twoje stały smutne wody,
o źródło, źródło, źródło smutne!....

Żegnałem cię podobną róży

 
Żegnałem cię podobną róży,
której liść każdy tchnie rozkoszą
ani się kiedy nad nią chmurzy
pogodny błękit, ni oprószą
śniegi jej kielich, ale w słońca
promieniach kwitnie czarująca.
 
Dziś twarzą witasz mię żałośną,
jako boleści posąg cicha.
tylko się łzą skarżąca głośno;
podobna róży, co usycha
i krasne barwy w blade mieni,
nim jeszcze nadszedł czas jesieni.
 
Jak strumień, co po deszczu ścieka,
w niedługiej chwili szczęście minie.
ale nieszczęście jest jak rzeka,
co z nieprzebranych źródeł płynie
więc ci nie mówię: miej nadzieję.
że jasne jutro ci zadnieje.
 
Ani ci mówię: skarż się światu,
bo gdzież są piersi, co westchnienie
dla więdnącego mają kwiatu?...
Ani ci radzę zapomnienie,
bo nie zapomnisz, bo nie skona
boleść i wstanie pogrzebiona.
 
Mówię ci tylko, że w żałobie
jesteś mi stokroć więcej drogą
i całe serce święcę tobie -
cóż nad to ludzie święcić mogą?
I dzielę twoją boleść całą,
i pół jej serce me zabrało.
 

* * * [O gdybyś przyszła! Raz jeszcze dziewicze]

O gdybyś przyszła! Raz jeszcze dziewicze
jasne i czyste Twe zobaczyć oczy!
Raz jeszcze fale uczuć tajemnicze
widzieć z Twej piersi i z Twoich warkoczy
wetchnąć woń kwiatów... Raz jeszcze Twe ręce
do ust przycisnąć; raz jeszcze łzy Twoje
i twoje ciche zobaczyć rumieńce;
raz jeszcze z ust Twych słyszeć imię moje!
Raz jeszcze tylko!...

W twoje cudne...oczy...

W twoje cudne, cudne, cudne oczy
kiedy patrzy: wstrzymuje się słońce,
i dziwuje im się kwiat na łące
i czar idzie z niebieskich roztoczy
w twoje cudne, cudne, cudne oczy.

W twoje cudne, cudne, cudne oczy
kiedy patrzę, chciałbym w łzę zaklęty
po twej twarzy spłynąć, bogom wziętej,
i twej piersi patrzeć się uroczej
w twoje cudne, cudne, cudne oczy.

‹‹ 1 2 38 39 40 41 42 43 44 45 46 ››