Wiersze - Żegnałem cię podobną róży

Żegnałem cię podobną róży

 
Żegnałem cię podobną róży,
której liść każdy tchnie rozkoszą
ani się kiedy nad nią chmurzy
pogodny błękit, ni oprószą
śniegi jej kielich, ale w słońca
promieniach kwitnie czarująca.
 
Dziś twarzą witasz mię żałośną,
jako boleści posąg cicha.
tylko się łzą skarżąca głośno;
podobna róży, co usycha
i krasne barwy w blade mieni,
nim jeszcze nadszedł czas jesieni.
 
Jak strumień, co po deszczu ścieka,
w niedługiej chwili szczęście minie.
ale nieszczęście jest jak rzeka,
co z nieprzebranych źródeł płynie
więc ci nie mówię: miej nadzieję.
że jasne jutro ci zadnieje.
 
Ani ci mówię: skarż się światu,
bo gdzież są piersi, co westchnienie
dla więdnącego mają kwiatu?...
Ani ci radzę zapomnienie,
bo nie zapomnisz, bo nie skona
boleść i wstanie pogrzebiona.
 
Mówię ci tylko, że w żałobie
jesteś mi stokroć więcej drogą
i całe serce święcę tobie -
cóż nad to ludzie święcić mogą?
I dzielę twoją boleść całą,
i pół jej serce me zabrało.