Wiersze - Kazimierz Przerwa-Tetmajer strona 20

VIII-

Nie mam już dziś przy sobie nikogo, nikogo,
pusto jest w mojej duszy i pusto dokoła - -
idę mą głuchą, smutną i męczącą drogą
bez kierunku, bo nikt mię i nic mię nie woła.
 
Zda mi się, jakbym kędyś wieczorną ciemnotą
ogarnięty, powoli przez puste szedł pole,
zasłane brudnym śniegiem, topniejącym w błoto -
gdzieniegdzie sterczą głuche, posępne topole.
 
Las jakiś ciemny, smutny widnieje daleko,
z mglistych, ciężkich niebiosów księżyca promienie
przez powietrzne pustynie ospale się wleką
ku ziemi, ledwie świecące. Dokoła milczenie.
 
Idę patrząc przed siebie - - oczy moje giną
w szarości chmurnej, chłodnej, rozsnutej dokoła -
śnieg koło topól leży masą białosiną -
idę bez celu - - nikt mię i nic mię nie woła.
 

X-

Cichy wieczorny mrok. Na niebie bladym
srebrny księżyca sierp i jedna jasno
swiecąca gwiazda. Na zachodzie blaski
słońca, co smętnie w dół zapada, gasną.
 
O takiej chwili niegdyś niosłem z sobą
na wolne pola, na szerokie tchnienia,
miłości moje, tęsknoty, nadzieje
i dziwne, cudne dziecinne marzenia.
 
I całą pełną, wezbraną mą duszę
sennej naturze rzucałem na łono
jak skarb olbrzymi!... Cóżem dziś jej rzucił?
Pustkę bezdenną, próżnię nieskończoną.

XI-

Odpocząć!... Oto jedno, jedyne pragnienie,
jakie mam jeszcze... Znależć kędyś ciche leże,
jakichś jezior błękitnych dalekie wybrzeże
i błękitnego nieba otwarte sklepienie.
 
Nad głową moją namiot niech uplotą liany
zawieszone na jodeł i sosen konary
żywicze i szumiące; przez namiot szpary
niech się wkrada płochliwie blask ślońca różany.
 
A gdy drzewa o zmroku w rosę się ustroją,
niech mi rosa kroplami łez spada na czoło...
Pomyślę, że się jodły rozpłakały wkoło
nad złą dolą mych drogich, nad złą dolą moją.
 

Bez tytułu

 
"Wytkniętych dróg!" "Wytkniętych dróg!"
Lecz kto i gdzie je ma?
Jakiż gdzie żywie  p e w n y  bóg?
Przewodnia gwiazda  t r w a?
 
Życie to jeden męt i wir -
objąłem jego treść:
smierć tylko z nim zawiera mir,
jedyna  p e w n a  wieść.
 
Niech trwa wieczysty świata ruch,
wiara, skąd wstaje czyn,
lecz głupiec żąda, aby  d u c h
czuł tak, jak czuje gmin!

Ach!Gdzież są te złote dni...

Ach!Gdzież są te złote dni,
którem miał obiecane
kiedym otwierał oczy,
gdy świat mi mówił: wstanę?

Gdzież są te złote dni,
co miały mym być udziałem?
Któż za mnie je otrzymał,
gdy ja ich nie dostałem?

Gdzież one się podziały?
W czyjeż upadły dłonie?
Mnie przeznaczone były,
kogóż się spytam o nie?

Któż za mnie był szczęśliwy?
Kto ciągnął z nich pożytek?
Bóg rzucił je na wodę,
we światła grę, na zbytek....

‹‹ 1 2 17 18 19 20 21 22 23 45 46 ››