Spleen
Ze znudzenia, ze znużenia
Pusto, sennie, mdło.
Nieurocholia? Melastenia?
Diabli wiedzą co.
Gdybyż w innej być mieścinie,
Bo w Warszawie źle...
W Pajtuliszkach? w Bambierzynie?...
Diabli wiedzą gdzie.
Byłoby też doskonale
lata puścić w spak.
Chętnie bym to zrobił, ale
Diabli wiedzą jak?
Zająć by się jakąś..pracją..
Mracją... czy ja wiem?
Pempologią? alansacją?
Diali wiedzą czem.
Siadłbym z jakim byczym chłopem,
Pogawędził bym
Z księdzem? Żydem? czartem? popem?
Diali wiedzą z kim.
Może wylazł by z rozmowy
Jakiś zdrowy sąd?
Może z serca, może z głowy.
Diabli wiedzą skad.
Ziewam, domam żałośliwie,
Że... że co? że pstro?
Owszem, może ..Lecz właściwie
Diabli wiedzą co.
Sprzeczka z żoną
Lojalnie mówię do żony;
\'Malżonko, jestem wstawiony\'.
Odrzekła z pogardą:\'Błazen!
Uważam, że jesteś pod gazem\'.
Mówię:\'Przesada nie lubię.
Przysięgam ci, że mam w czubie\'.
Powiada:\'Kłamiesz, kochany.
Twierdzę, że jesteś pijany\'.
\'Nie przeczę - mówię żem hulał,
Lecz jam się tylko ululał\'.
Odrzekła: \'Łżesz, jak najęty.
Po prostu jesteś urżnięty\'.
\'Ja - mówię nic nie skłamałem;
Doprawdy, pałę zalałem\'.
\'Kłamstwo - powiada - co krok!
jesteś urżnięty w sztok\'.
\'Oszczerwstow! - oświadczam z gestem:
Pijany jak bela jestem\'.
\'Baranek - krzyczy - bez winy!
A kurzy mu się z czupryny\'.
Wyję: \'Niech pani przestanie!
Ja jestem w nietrzeźwym stanie\'.
\'Łżesz - mówi znów - jak najęty!
Trykniety jesteś, tryknięty!\'
\'Nieprawda - ryknąłem na to -
Ja jestem pod dobrą datą!\'
\'Gadaj - powiada - do sciany,
Wiem dobrze: jesteś zalany!\'
Jędzo - szepnąłem - przestaniesz?
Ja - zryty jestem! Ty kłamiesz!\'
................................
Godzinę trwała ta sprzeczka,
Aż poszła na wódkę żoneczka.
A ja, by się nie dać ogłupić
Także poszedłem się upić.
Szczęście
Nieciekaw jestem świata,
Ogromnych, pięknych miast:
Nie więcej one powiedzą,
Jak ten przydrożny chwast.
Nieciekaw jestem ludzi,
Co nauk zgłębili sto:
Wystarczy mi pierwszy lepszy,
Wystarczy mi byle kto.
I ksiąg nie jestem ciekaw
- Możecie ze mnie drwić -
Wiem ja bez ksiąg niemało
I wiem, co znaczy żyć.
Usiadłem sobie pod drzewem,
Spokojny jestem i sam -
O, Boże! O, szczęście moje!
Jakże dziękować Ci mam?
W Poroninie
Na małej stacji, w wiosce Poronin,
Gdzie pociąg stanął przy zgrzycie szyn,
Wysiadł z wagonu ojciec, a po nim
Raźno na peron wyskoczył syn.
Wyszli na drogę, wesoło idąc,
Przez kładkę przeszli na drugi brzeg.
Ojciec przystanął, spojrzał na syna,
Pomyślał chwilę i tak mu rzekł:
\'Tu na tej ziemi, dawno już temu,
Za moich młodych dziecinnych lat
Chodził po świecie człowiek, któremu
Nową epokę zawdzięcza świat.
Wiesz o kim mówię?\'
\'Wiem o Leninie\'
\'Czy tutaj mieszkał?
Czy tutaj śnił?\'
\'Tak na tej ziemi, tu w Poroninie
Przed żandarmami Cara się krył.\'
Potem umilkli i w zamyśleniu
W wielkim skupieniu gdzieś dalej szli,
Tą samą ścieżką po której Lenin
Być może chodził za tamatych dni.
Wieczór
Dziewczyny anemiczne, blade jak wspomnienia,
Spod długich rzęs przelotne rzucają spojrzenia.
I wolno, krok za krokiem, stąpają niepewne,
Szepcąc bladymi wargi słowa modlitewne.
I znużone swej własnej wątłości słodyczą,
Cicho sobie nawzajem dobrej nocy życzą.