Wiersze - John Donne strona 8

Zazdrość

 
 Ckliwa niewiasto, śmierci mężowi życząca,
Czemu na jego zazdrość skarżysz się bez końca?
Gdyby otruty leżał w śmiertelnej pościeli,
Spuchły, ze skórą w strupach, gdybyśmy słyszeli,
Że jego oddech staje się krótki i wartki,
Jak gdy muzykant żwawy nutę drobi w ćwiartki,
Gdyby rwały go wstrętne wymioty, gotowe
Wyrzygać jego duszę z piekła w piekło nowe,
Gdyby wrzaskiem głuszyło go krewniaków grono,
Pragnąc wyżebrać spadek za łzę wymuszoną —
Nie w łzach byłabyś wtedy, lecz w przednim humorze,
Jak niewolnik, co jutro wolność zyskać może;
Czemuż więc płaczesz widząc, jak sam się uśmierca,
Łykając własną zazdrość, tę truciznę serca?
Winnaś mu raczej wdzięczność, bo najgrzeczniej w świecie
Każdym swym podejrzeniem ostrzega nas przecie.
Nie wolno nam już odtąd kpić z niego otwarcie
Ani z jego szpetoty drwić w złośliwym żarcie;
Ani, przy nim za stołem siedząc, prócz spojrzenia
Wymieniać zdrożne słowa, dotknięcia, westchnienia;
Ani też, gdy rozdęty od potraw zbyt wielu,
Z sapaniem w wiklinowym zasiada fotelu,
Nie wolno nam przywłaszczać sobie po kryjomu
Jego łoża i igrać w jego własnym domu.
Dziś widzę, że to szanse nasze nadweręża;
Dom jest królestwem, zamkiem i diecezją męża.
Lecz jeśli — jak ci, których nachodzi ochota
Lżyć księcia lub bić pieniądz z książęcego złota,
Więc jadą za granicę i tam grzeszą — w innym
Domostwie się oddamy igraszkom niewinnym?
Tam możemy, bezpieczni przed płatnymi szpiegi
Twego męża, drwić z jego intryg i strategii,
Jak mieszkańcy prawego Tamizy wybrzeża
Szydzą z mera Londynu lub Niemcy z papieża.
Przełożył
Stanisław Barańczak

Zjawa

Gdy wzgarda twa mordercza o śmierć mnie przyprawi

I kiedy zgon ów cię przekona,Żeś od zalotów moich wreszcie uwolniona,
Wtedy mój duch nad łożem twym się zjawi
I ujrzy tam, że tulą cię gorsze ramiona,
O, westalko fałszywa; zadrży płomień świecy,
Lecz gach znużony, który posiadł był twe ciało,
Gdy nagle dotyk dłoni zbudzi go kobiecej,

Pomyśli, że ci mało,I w śnie udanym pokaże ci plecy.
Ty zaś, nieszczęsna, leżeć będziesz bez pomocy,
Skąpana w zimnej rtęci potu, z trwogi chora,

Podobna bardziej niż ja do upiora;Nie zdradzę teraz, co ci powiem owej nocy —
Nie pragnę cię oszczędzić: miłość we mnie cała
Zgasła, więc wolę, abyś pokutę cierpiała,
Niż dzięki groźbom moim czysta pozostała.
Przełożył
Stanisław Barańczak

Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą

 
Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj komu bije dzwon. Bije on tobie...

‹‹ 1 2 5 6 7 8