Najmilejsza, w podróż jadę...
Najmilejsza, w podróż jadę,
Nie bym się tobą znużył,Ani bym na jaką zdradę
Bytności w świecie użył;
I tak nam danoKrótko żyć, więc nie patrz krzywo,
Gdy umieram nie prawdziwą
Śmiercią, lecz udawaną.
Słońce całą noc wędruje,
Lecz rankiem świecić zacznie,Choć tęsknoty wszak nie czuje,
A szlak ma dłuższy znacznie:
Więc uwierz, droga,Że powrócę w szybszym pędzie
Niźli Słońce: kłuć mnie będzie
Tęsknoty mej ostroga.
Jak niewiele człowiek zdoła:
Gdy mu fortuna służy,On chwil przeszłych nie przywoła,
Trwających nie przedłuży!
Za to niedolomUmie oddać wszystkie siły,
By go łatwiej zwyciężyły
Te, co najbardziej bolą.
Kiedy wzdychasz, dusza moja
Znika z twym tchem, jedyna,Kiedy płaczesz, jedna twoja
Łza krew mi w żyłach ścina.
O nie, nie wierzę,Że mnie kochasz, skoro życie
Moje w swoim trwonisz skrycie;
Nie kochasz chyba szczerze.
Nie przeczuwaj dla mnie żadnej
Niedobrej w drodze sprawy,Bo cię los podsłucha zdradny
I spełni twe obawy;
Myśmy jedynieDo snu na bok odwróceni:
Nie mogą być rozłączeni,
W których krew jedna płynie
Przełożył
Stanisław Barańczak
Nieskończoność kochanków
Jeżelim całej twej miłości jeszcze
Nie posiadł - nigdy nie posiędę całej:
Więcej już czułych westchnień w piersi nie pomieszczę,
Nie zmuszę oczu, aby wciąż nowe łzy lały.
strwoniłem cały skarb ów, który miał być ceną
Ciebie - wzdychania, listy, przysięgi i skargi -
A przecież kupić za nie mogę jeno
To, czego nasze dotyczyły targi.
Jeżelim więc ułamek tylko posiadł mały
Twej miłości, a inne innym przypaść miały,
Nigdy cię, miła, nie posiędę całej.
Lub, jeśli nawet przypadł mi dar cały -
Był całym darem tylko w tamtej chwili;
A jeśli w twoim sercu nowe już powstały
Miłości, które inni mężczyźni wzbudzili
Ci inni, z których każdy mnie przelicytuje
W świeżych westchnieniach, listach, łzach i czułych słowach) -
Przez nową miłość nowy lęk poczuję,
Nie było bowiem jej w naszych umowach.
Lecz mimo wszystko jest w nich ta klauzula stała,
Że dajesz mi swe serce: gdyby więc powstała
Nowa w nim miłość - moją będzie cała.
Jednak — nie posiadłbym miłości całej:
Kto ma już wszystko, więcej nie posiędzie;
Skoro zaś we mnie samym uczuć kapitały
Co dzień rosną, i w tobie wciąż więcej ich będzie.
Nie możesz przecież serca dawać mi codziennie,
A jeśli dać nie możesz, nie dałaś go wcale:
Ten w miłości paradoks, że serce niezmiennie
Trwa, choć odeszło; tracąc - masz je w sobie stale.
Lecz my sposób znajdziemy najbardziej zuchwały:
Miast wymieniać — złączymy serca, by się stały
Jednym, w miłości wzajemnej i całej.
(tłumaczenie Stanisław Barańczak)
Nokturn na św. Łucję, najkrótszy dzień roku
Jest oto północ roku i północ dnia świętej
Łucji, o twarzy ledwie siedm godzin widocznej;
Słońce już zgasło, na kopule mrocznej
Iskrzą się tylko gwiazd zimne diamenty.
Sok życiodajny, co obficiePrzepajał ziemię wiosną — dziś, w zimy zenicie,
Znikł; jak wyschnięta mumia skurczyło się życie;
A jednak ziemia zda się radością skrzydlata
Przy mnie, co jestem dzisiaj epitafium świata.
Wczytujcie się więc we mnie, przyszli kochankowie
W porze najbliższej wiosny, w owym przyszłym świecie:
Nową alchemię miłości znajdziecie
We mnie, wszelakiej martwoty osnowie.
Miłość to, której sztuka żywaKwintesencję z nicości nawet wydobywa,
Przez niedostatku, braku i pustki ogniwa
Przywiodła mnie w ruinę, i dziś mnie przemienia
W esencję próżni, mroku, śmierci, nieistnienia.
Inni czerpią ze świata całe dobro swoje,
Życie, duszę myśl, formę — to, co byt pomnaża;
Mnie zaś alembik miłości przetwarza
W nicości wszelkiej mogiłę. We dwoje
Nieraz płakaliśmy i łzamiZatapiali świat, którym byliśmy my sami;
Myśl, czym innym zajęta, czyniła czasami
Dwa chaosy z nas dwojga; nieraz nam zabrała
Rozłąka dusze, puste zostawiając ciała.
Lecz ja, skutkiem jej śmierci (skrzywdzi ją, co powiem),
Stałem się eliksirem pierwotnej nicości:
Już nie człowiekiem, bo ten tożsamości
Swojej jest pewien; nie zwierzęciem, bowiem
Zwierzę wszak jakiś cel by miałoI środki jakieś; nawet rośliną czy skałą
Nie jestem, bo i one czują; każde ciało
Ma własność jakąś: gdybym był czymś na kształt cienia,
I on przecie wymaga ciała i promienia.
Jestem więc niczym; już nie wróci moje słońce.
Kochankowie, dla których Słońce pospolite
Dziś Koziorożca osiąga orbitę
I wkrótce wróci wam żądze gorące,
Cieszcie się latem, jak umiecie;Skoro ona się cieszy, na tamtym już świecie,
Świętem swej długiej nocy, nie myślę o lecie:
Czekam w tę jej wigilię, czuwam w gęstym mroku
Chwili, co jest północą tak dnia, jak i roku.
Przełożył
Stanisław Barańczak
Odkąd ta, z którą takeśmy się miłowali...
Odkąd ta, z którą takeśmy się miłowali,
Umarła, zamieniając byt na ziemskiej scenie
Na jakże wczesne duszy swej wniebowstąpienie —
Myśl moja krąży tylko w owej niebios dali.
Uwielbienie umarłej umysł doskonali
W szukaniu Boga (tak nas prowadzą strumienie
Do źródeł); lecz choć moje zgasiłeś pragnienie,
Choć Cię znalazłem — ciągle święty żar mnie pali.
Po cóż jednak chcieć więcej Twej miłości, skoro,
Wszystko dając w posagu, swatasz moją duszę
Z jej duszą; gdy nie tylko drżysz, że Ci odbiorą
Moją miłość anioły i święci, lecz muszę
Koić Twą zazdrość czułą, która wciąż przeczuwa,
Że świat, ciało i Szatan z praw Ciebie wyzuwa.
Przełożył
Stanisław Barańczak
Ogród w Twickenham
Struty własnym wzdychaniem i zalany łzami,
Tutaj przychodzę i tu się sposobię,
Aby oczyma chłonąć i uszamiBalsamy wiosny, w każdej skuteczne chorobie;
Lecz, zdrajca własny, przynoszę też w sobieMiłość, tego pająka, co mannę przemienia
W żółć; i ażeby dopełnić złudzenia,Że ogród, w którym takie czekają rozkosze,
To raj prawdziwy — węża w duszy swej przynoszę.
Lepiej mi było, kiedy mrok zimy surowej
Przyćmiewał ogród ten nazbyt uroczy,
Gdy mróz na drzewa nakładał okowy,Tak iż nie mogły śmiać się ze mnie w żywe oczy;
Lecz dziś, gdy wiosna nieznośnie się droczyZ miłością, której nie chcę wyprzeć się przed nikim,
Zrób mnie, Miłości, nieczułym składnikiemOgrodu: mandragorą, która jęczy w ziemi,
Lub fontanną, płaczącą łzami źródlanemi.
Do flakonów z kryształu zbierzcie, kochankowie,
Łzy moje, które są miłości winem,
A smak łez waszych bogdanek wam powie,Że wszystkie łzy prócz moich fałszywym są płynem;
Kto łzy nazywa świadectwem jedynemDuszy kobiety, ten jak gdyby z cienia
Próbował zgadnąć barwę jej odzienia.O, płci przewrotna, w której ni jednego serca
Wiernego — prócz tej, której wierność mnie uśmierca.
Przełożył
Stanisław Barańczak