Wiersze - Charles Bukowski strona 27

Wiersze znalezione

wiem, nie powinienem pisać aż tylu wierszy
ale
dostarczam sobie w ten sposób rozrywki, za która
O DZIWO
mi płaca.
mieszkam sam w dużym domu z dwoma
kotami (były 3, jeden zdechł)
i w moim wieku rozsadek podpowiada
ze ja tez mogę zdechnąć
w którąś późną noc
po napisaniu dziesięciu czy dwunastu wierszy
no i dopiero teraz jest się z czego śmiać.
zanim pójdę do łóżka, starannie układam te nowe
wiersze
na środku biurka, żeby
(kiedy smród zrobi się nie do wytrzymania
i sąsiedzi zaczną się skarżyć albo
moja dziewczyna będzie dzwonić i nikt nie
podniesie słuchawki)
 
 
 
ktoś znalazł te wiersze.
co nie znaczy, ze moja śmierć będzie tragiczna
albo ważna
 
 
 
(po prostu się stad
urwę)
ale wiersze same przez się
udowodnią
ze byłem dobry aż do końca
a może jeszcze lepszy.

Wojownicy właśnie tu

widzę brutalna pusta twarz –
zdumiewające!
patrzę ona wisi na głowie a głowa
tkwi na czubku ciała a ciało
właśnie wychodzi z
sali.
 
 
grunt, ze znikła ta twarz; sięgam po
pałeczki i zastanawiam się:
czemu facet tak mi
przeszkadzał?
czy chodzi o to, ze czuje daremność upływu stuleci?
daremność bo brak jakiegokolwiek postępu?
a może na widok tego skurwysyna po prostu mnie mdli
z jakiś powodów, których w ogóle nie rozumiem?
 
 
musze być bardziej zrównoważony, patrzeć z większym
dystansem.
powinienem się zgodzić na to, co jest.
koszmary wpisane są w istnienie.
 
 
facet wraca do restauracji
idzie za moimi plecami na koniec
sali, dochodzi do swojego stolika i
staje.
ogłada się na mnie.
 
 
to próba sil.
zwarliśmy się wzrokiem: klincz.
w końcu jego kumpel mówi cos do niego
wiec facet odsuwa krzesło i
siada.
odwieczni wrogowie spotkali się
w barze z sushi.
życzę mu śmierci tak jak on
mnie.

Wolność (freedom)

pił wino przez całą noc w noc 
28-ego i wciąż o niej myślał:
o tym jak chodziła i mówiła i kochała się
o tym jak opowiadała mu o rzeczach które wydawały się
prawdziwe a było odwrotnie, i znał kolor jej każdej
sukienki
i jej butów - znał kształt i wysokość
każdego obcasa
podobnie nogi ułożonej w bucie.
i znów jej nie było kiedy przyszedł do domu, i
znów wróciłaby z dziwnym zapachem na sobie,
i tak było
przyszła o 3 nad ranem
brudna jak prosie ryjące w gnoju
i
wyciągnął rzeźniczy nóz
i ona krzyknęła
cofając się do ściany pokoju
wciąż jakoś ładna
pomimo smrodu jej miłości
i on dokończył szklankę wina.
ta żółta sukienka
jego ulubiona
i ona znów krzyknęła.
i podniósł nóż
i odpiął pasek
i zerwał z siebie przed nią ubranie
i odciął sobie jaja.
 
niósł je w dłoniach
jak morele
i spuścił je do
klozetu
i ona dalej wrzeszczała
kiedy w pokoju zrobiło się czerwono
i usiadł trzymając 3 ręczniki
między nogami
mając gdzieś czy odejdzie czy
zostanie
czy nosi na sobie żółtą czy zieloną czy
też żadną.
i jedną ręką trzymając i drugą
podniósł i polał sobie
kolejną szklankę wina.

przełożył Jacek Szafranowicz

Working Out - Główkując

 
 

       Van Gogh cut off his ear
       gave it to a
       prostitute
       who flung it away in
       extreme
       disgust.
       Van, whores don’t want
       ears
       they want
       money.
       I guess that’s why you were
       such a great
       painter: you
       didn’t understand
       much
       else.

 
      Van Gogh obciął sobie ucho
      dał je
      prostytutce
      która je wyrzuciła z
      totalnym
      obrzydzeniem.
      Van, dziwki nie chcą
      uszu
      one chcą
      szmalu.
      pewnie dlatego byłeś
      takim wielkim
      malarzem: nic
      nie rozumiałeś
      z innych
      spraw.
 
tłum.JDS

  

Wymówki

znów
słyszę o kimś, kto ma zamiar
wziąć się do roboty,
cos namalować, napisać i tak dalej,
jak tylko zainstaluje lepsze
oświetlenie,
przeprowadzi się do nowego
miasta, wróci z dawno zaplanowanej
podroży
albo jak tylko...
 
 
prosta sprawa: oni wcale nie chcą
wziąć się do roboty
albo nie mogą,
bo gdyby chcieli i mogli, uczyliby palący
świąd z piekła rodem
którego nie zdołaliby zignorować
i zamiast „jak tylko”
szybko powiedzieliby
„teraz”

‹‹ 1 2 24 25 26 27 28 29 ››