Wiersze - Charles Bukowski strona 13

Najlepszy wiersz miłosny na jaki w tej chwili mnie stać

słuchaj - rzekłem do niej -
może wsadzisz
mi język do tyłka?

nie - odparła.

dobra - powiedziałem -
jeśli ja pierwszy wsadzę
swój język do twojego tyłka
to ty potem wsadzisz
swój do
mojego?

niech będzie - odparła.

pochyliłem tam
głowę i rozejrzałem
się
rozwarłem tą część ciała
potem wprowadziłem
swój
język

nie tam - rzuciła -
ahhahahaha
nie tam, to
nie to miejsce

wy kobiety macie
więcej dziur
niż
ser szwajcarski

nie chcę żebyś
to robił

czemu nie?

no bo potem ja też
będę musiała to zrobić
i wtedy na następnej
imprezie
opowiesz ludziom
jak to ja lizałam
twój tyłek

a jeśli obiecam, że
nie powiem?

urżniesz się
to
powiesz

dobra - odparłem -
obróć się to
wsadzę go w
inne
miejsce

obróciła się i
wsadziłem swój język
w to
inne miejsce

byliśmy w sobie zakochani

byliśmy w sobie zakochani
wyłączając to
co mówiłem na
imprezach
i nie byliśmy
zakochani
we własnych odbytach

ona chce żebym
napisał wiersz
miłosny
ale ja myślę, że jeśli ludzie
nie potrafią pokochać czyichś
odbytów
i piardów
i gówien
i okropnych miejsc
tak jak kochają
te dobre
miejsca
to nie
kochają się w pełni, także
obawiam się, że ten wiersz
będzie musiał
wystarczyć
zważywszy dokąd może doprowadzić nas miłość
a gdzie my w niej jak dotąd
zaszliśmy.

Nareszcie

siedzę tu
najciemniejsza nocą
a kolejny wiersz
zjawia się
i mówi
poczekaj,
p o c z e k a j,
patrz, jak maszeruje
przez stronice
litera za litera
jak któryś z twoich
kotów
po masce
twojego
auta.
patrz
znowu
idę
aż do
Meksyku
na Jawę
albo tobie do
brzucha.
poczekaj
jeszcze
trochę,
te noce
właśnie temu
służą
i mnie tez
bo
to ja władam
tobą
więźniem
siedzącym na wprost
podświetlonego
ekranu. zrobisz, co
zechce
bo
to ja pisze
ciebie
a nie na odwrót.
zawsze cię pisałem,
i zawsze będę pisał.
jestem ostatnim
wierszem na
dziś
i kiedy
potem zaśniesz w
sąsiednim pokoju
w ciemnościach
zapomnisz
o mnie
zapomnisz o wszystkim
rozdziawisz
te durna
japę i
zachrapiesz
zmożony ciężkim
snem
a ja będę tu
czekał
nieśmiertelny
a
gdy
umrzesz
i czarne
niebo zamigocze
dla ciebie
czerwienią
ostatni raz,
twoje durne
gnaty
będą znaczyły
akurat
tyle
co
kurz.
ale ja
będę żył.
 

Nie czytała klasyków

nie spałem
przez trzy noce
albo trzy dni
i moje oczy są bardziej
czerwone niż białe;
śmieję się do
lustra,
i słucham
tykania
zegara
a gaz
w moim piecyku
ma taki
tłusty
ciężki
zapach, przeszywa
mnie ryk
samochodów,
mój mózg
obwieszony autami
jak bombkami, ale
czytałem
klasyków
a na mojej kanapie
śpi schlana winem
dziwka
która pierwszy raz
w życiu
słuchała
dziewiątej Beethovena
i znudzona
usnęła
grzecznie słuchając.
tylko pomyśl, tatuśku, powiedziała,
z twoją głową
mógłbyś być pierwszym człowiekiem
kopulującym
na księżycu

Nie przychodź do mnie, a jeśli przyjdziesz...

pewnie będę w domu chyba ze wyjdę
nie pukaj jeśli się nie świeci
albo usłyszysz jakieś glosy
mogę właśnie czytać Prousta
jeżeli ktoś położy Prousta na mojej wycieraczce
albo chociaż jedna z jego kości na gulasz,
nie mogę pożyczyć ci pieniędzy ani
telefonu
ani tego co zostało z mojego samochodu
mimo tego mogę dać ci wczorajsza gazetę
stara koszule albo kanapkę z mięsem
możesz przespać się na kanapie
pod warunkiem ze nie będziesz krzyczeć w nocy
możesz opowiedzieć mi o sobie
to normalna rzecz;
ciężkie czasy dotknęły nas wszystkich
tylko ze ja nie potrzebuje założyć rodziny ani wysłać dzieci do Harvardu
nie zamierzam kupić ziemi na teren do polowań,
nie mierze wysoko
próbuje tylko
utrzymać się przy życiu jeszcze przez jakiś czas,
wiec jeśli kiedyś zastukasz do drzwi
a ja nie otworze
i nie będzie u mnie kobiety
to może właśnie złamałem szczękę
i szukam kawałka drutu
albo może poluje na motyle na
tapecie mojego pokoju,
to znaczy jeżeli nie otworze
to nie otworze a przyczyna będzie to
ze nie jestem jeszcze gotów cię zabić
albo cię kochać albo nawet zaakceptować,
to znaczy ze nie chce rozmawiać
bo jestem zajęty, jestem szalony, jestem szczęśliwy
albo może właśnie zawiązuje sznur na haku;
wiec nawet kiedy pali się światło
i słyszysz jak
oddycham modle się albo śpiewam
gra radio
pisze na maszynie
rzucam kości na stół –
odejdź, nie nadszedł jeszcze ten dzien.
ta noc, ta godzina
i nie jest to z mojej strony ignorancja ani nieuprzejmość,
nie chce nikogo zranić, nawet małego robaka
ale czasami zbieram dowody
które musze uporządkować,
a twoje niebieskie oczy, jeżeli są niebieskie
twoje włosy, jeżeli masz jakieś
twój umyśl – nie mogą mnie odwiedzić
zanim nie odetnę sznura
albo nie zrobię na nim supła
zanim nie ogóle się w
nowych lustrach, zanim świat
się nie zatrzyma
albo nie otworzy
                            na zawsze.

Nie wpadaj do mnie, a jeśli już... (don't come round but if you do...)

jasne, będę, chyba że nie
nie pukaj gdy światła zgaszone
lub gdy głosy słyszysz, bo wówczas
być może czytam Prousta
jeśli ktoś wsunie Prousta pod me drzwi
lub jego kość na gulasz mój,
i nie mogę pożyczyć kasy czy
telefonu
czy co zostało z mego wozu
choć wciąż dostać możesz wczorajszą gazetę
starą koszulę czy z kiełbasą bułkę
lub przespać się na kanapie
gdy nie krzyczysz nocą
i możesz gadać o sobie
normalna to rzecz;
ciężkie czasy dotknęły nas wszystkich
tylko, że ja nie próbuję założyć rodziny
by wysłać ją na Harvard
czy kupić łowiecki teren,
nie mierzę wysoko
tylko staram się jakoś przeżyć
choć odrobinę dłużej,
więc jeśli kiedyś zapukasz
a ja nie odpowiem
i nie będzie u mnie kobiety
może złamałem sobie szczękę
i szukam kawałka drutu
albo uganiam się za motylami na
mojej tapecie,
znaczy, jeśli nie odpowiem
to nie odpowiem, a powód tego taki,
że nie jestem gotów zabić cię
czy kochać cię, bądź nawet znieść cię,
znaczy, że nie chcę gadać
zajętym, szalonym, rad
lub może kręcę powróz;
więc nawet gdy światła włączone
i słyszysz odgłos
jak oddech, modlitwa czy śpiew
radio czy kością rzut
maszynopisanie -
odejdź, to nie ten dzień
ta noc, godzina;
to nie wina złych manier,
nie chcę zranić niczego, nawet robaka
lecz czasem zbieram tego rodzaju dowód,
co wymaga poukładania,
i niebieskie twe oczy, niech będą niebieskie
i twe włosy, gdy jakieś masz
umysł twój – nie mogą tu wejść
dopóki lina nie odcięta bądź węzłem
lub póki nie ogolę się w
nowych lustrach, póki świat nie będzie
powstrzymany bądź szczery
już zawsze.

‹‹ 1 2 10 11 12 13 14 15 16 28 29 ››